Barbara i Jerzy Szwarcowie z Targowskiej Woli mają już dość ciągłego ujadania pięciu psów, które na posesji koło ich bloku pozostawiła eksmitowana dwa lata temu sąsiadka. Dziwią się, dlaczego do tej pory kobieta nie zabrała ich do swojego nowego miejsca zamieszkania w Rutkowie. Mają również żal do wójta Dariusza Tymińskiego, że mimo obietnic nie znalazł sposobu, aby rozwiązać problem.
UJADANIE OD ŚWITU DO ZMROKU
Barbara i Jerzy Szwarcowie mieszkają w jednym z bloków w Targowskiej Woli. Od lat ich życie przypomina jednak koszmar. Wszystko za sprawą sąsiadki, która zajmowała tam lokal komunalny. - W 40-metrowym mieszkaniu przetrzymywała siedem psów. Smród nie do opisania panował w całym budynku – wspominają Szwarcowie. Z powodu zakłócania miru domowego dwa lata temu kobieta i jej dorosły syn zostali eksmitowani. Do grudnia ubiegłego roku mieszkali w budynku gospodarczym. - Dopiero wtedy mąż namówił ich, żeby przenieśli do dawnego budynku stacji kolejowej w Rutkowie – opowiada pani Barbara. Dwa psy zabrali do nowego lokum, ale pięć zostało w kojcu w dotychczasowym miejscu zamieszkania, uprzykrzając życie sąsiadom.