Błotnista, nienadająca się praktycznie do użytku droga, brak oświetlenia i wodociągu - takie warunki panują w Dąbrowie, jednej z najatrakcyjniej położonych miejscowości w gminie Dźwierzuty. Mieszkanka tej wsi zarzuca włodarzom gminnym, że od lat nie robią nic, żeby poprawić sytuację.

Zabłocone letnisko

BŁOTO I CIEMNOŚCI

Dąbrowa składa się z dwóch części. Do starszej można dojechać wąską, asfaltową drogą, skręcając w prawo od szosy Szczytno-Dźwierzuty. Nieco dalej znajduje się nowsza część wsi. Jest to sporych rozmiarów osiedle domków letniskowych, rozciągnięte wzdłuż wschodniego brzegu jeziora Sasek Wielki. Kilka rodzin mieszka tam przez cały rok. Z turystycznego punktu widzenia miejsce wydaje się idealne - cisza, bliskość największego akwenu w powiecie, piękna przyroda. Atrakcyjność wsi okazuje się jednak pozorna. Poza sezonem letnim Dąbrowa robi ponure wrażenie - staje się miejscowością pustą, tonącą w ciemnościach i - co najbardziej irytuje mieszkańców - w błocie, z którym bezskutecznie walczą od niepamiętnych czasów.

WŁASNORĘCZNA MELIORACJA

Największy problem stanowi gruntowa droga biegnąca przez całe osiedle domków

letniskowych. Korzysta z niej również kilku miejscowych rolników. Tędy również chodzą dzieci do zlokalizowanego w starszej części wsi przystanku gimbusa.

- Po ostatnich deszczach musiałam założyć gumiaki i łopatą spuszczać wodę z kałuż, żeby w ogóle dało się tędy przejść - narzeka Elwira Mika. Kobieta pochodzi z Warszawy, w Dąbrowie osiedliła się dwa lata temu. Obok swojej posesji wykopała niewielki rowek, żeby po większych opadach woda nie lała się jej na podwórko. Twierdzi, że odkąd sięga pamięcią, droga znajdowała się w fatalnym stanie.

- Poprzedni wójt kilkakrotnie obiecywał, że zrobi z tym porządek, ale nic takiego nie nastąpiło. Obecny co prawda nie składał żadnych obietnic, ale nie podjął też żadnych działań, żeby jeździło się tędy normalnie - irytuje się pani Elwira. Jej pretensjom trudno się dziwić. Na znacznym odcinku trakt łączący mieszkańców Dąbrowy ze światem jest praktycznie nieprzejezdny: każde przejeżdżające nim auto pozostawia po sobie głębokie ślady, w których natychmiast zbiera się woda.

- Można powiedzieć, że to jest droga „na jeziorze”, które dawniej sięgało aż tutaj. Nic dziwnego, że woda cały czas przesiąka na powierzchnię - tłumaczy sołtys Dąbrowy Grzegorz Mielecki.

CZEKAJĄC NA ŻUŻEL

Wójt Dźwierzut Tadeusz Frączek zapewnia, że samorząd robi co może, żeby droga w Dąbrowie nadawała się do użytku. Przyznaje jednocześnie, że z powodu braku środków finansowych, gmina musi ograniczyć się na razie tylko do doraźnych napraw.

- Większość tegorocznych pieniędzy zarezerwowanych w budżecie na sprawy drogowe już wydaliśmy. Sporą część pochłonęła też inwentaryzacja dróg, którą musieliśmy przeprowadzić na początku roku - tłumaczy wójt. Naprawy, o których wspomina przynoszą mizerny efekt. Niedawno pracownicy gminnego gospodarstwa pomocniczego wysypali na drogę w Dąbrowie kilka przyczep żużla. Surowiec okazał się zbyt drobny i szybko wsiąkł w błotniste podłoże. Niewiele dał również wykopany na pewnym odcinku rów odwadniający: woda stoi zarówno w nim, jak i na drodze. Inne rozwiązanie proponuje sołtys Mielecki.

- Najlepiej, gdyby wprowadzić tu zakaz ruchu ciężkich samochodów, bo to głównie one niszczą nawierzchnię drogi.

Z tym może być jednak kłopot. Na osiedlu budują się kolejne domy, do których ciężarówki dowożą materiały budowlane. Wójt Frączek liczy, że sytuację poprawi kolejna porcja, tym razem grubszego, żużla.

- Jeszcze zanim spadnie śnieg postaramy się coś tam wysypać - zapewnia.

ZACISKANIE PASA

Na tym jednak kłopoty mieszkańców Dąbrowy się nie kończą. We wsi nie ma ani jednej latarni. To również jedna z ostatnich miejscowości w gminie Dźwierzuty niepodłączonych do sieci wodociągowej.

- Jeśli gmina chce czerpać zyski z turystyki, powinna bardziej zatroszczyć się o infrastrukturę w takich miejscach jak to. Mam wrażenie, że urzędnicy zupełnie nie zdają sobie z tego sprawy - uważa Elwira Mika. Szanse, że sytuacja ulegnie szybkiej poprawie są niewielkie. Wójt Tadeusz Frączek zapowiada, że dźwierzucki samorząd kwestie budowy wodociągów (na które dokumentacja powstała jeszcze za kadencji Czesława Wierzuka) i montażu oświetlenia traktuje priorytetowo. Sęk w tym, że gmina w najbliższych latach będzie musiała mocno zaciskać pasa, żeby zabezpieczyć w budżecie środki własne na budowę sieci kanalizacyjnej. Według wstępnych szacunków zadanie ma kosztować około 20 mln złotych.

- Wiadomo już, że na tę inwestycję nie dostaniemy 80 procent dofinansowania z funduszy europejskich. Będziemy zadowoleni, jeśli wyniesie ono 70 procent, ale i co do tego nie możemy mieć pewności - mówi wójt Frączek. Wygląda więc na to, że mieszkańcy Dąbrowy będą musieli uzbroić się w cierpliwość.

Wojciech Kułakowski/Fot.A.Olszewski