W parku przy ul. Skłodowskiej – Curie usychają drzewa. Martwe lub obumierające okazy można spotkać m.in. przy głównej alei prowadzącej w kierunku ul. Kochanowskiego, ale też w kilku innych miejscach. Mieszkańcy alarmują, że suche konary zagrażają bezpieczeństwu przechodniów. Tymczasem miejscy urzędnicy zapewniają, że na bieżąco monitorują stan drzew, ale ich kondycja pogarsza się w zastraszającym tempie.
CZY KTOŚ O TO DBA?
Założony na początku XX w. przez szczycieńskiego przemysłowca Richarda Andersa park przy ul. Skłodowskiej – Curie słynął niegdyś z unikatowego drzewostanu. Fundator tego miejsca dbał o to, by rosły tu rzadko spotykane okazy. Sadzonki niektórych drzew sprowadzał aż z Królewca, by cieszyły oczy mieszkańców korzystających z parku. Te czasy minęły już bezpowrotnie, choć nadal można tu wypatrzeć kilka ciekawych okazów, m.in. czerwonych klonów czy starych dębów. W ostatnim czasie z parkowym drzewostanem dzieje się jednak coś niepokojącego.