Przebywająca na wakacjach w Szczytnie Anna Giejda – Arnold znalazła chorego na koci katar kociaka. Był on w bardzo złym stanie i wymagał natychmiastowej pomocy. Kobieta, z zawodu lekarka weterynarii, zabezpieczyła kociaka i podała mu leki, ale nie mogła dłużej nim się zaopiekować. Po konsultacji z szefową Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami zawiozła kotka do szczycieńskiego schroniska. Tam odmówiono jej przyjęcia i poradzono, by … zostawiła chore zwierzę tam, gdzie je znalazła.
CHORY KOCIAK
Anna Giejda – Arnold na stałe mieszka w Wielkiej Brytanii. Z zawodu jest lekarką weterynarii i obecnie spędza urlop u rodziny w Szczytnie i okolicach. Jej bliscy mieszkają w pobliżu cmentarza komunalnego. Jak mówi pani Anna, żyje tam mnóstwo bezdomnych kotów. Część z nich, staraniem jej mamy, została wyłapana i wysterylizowana, ale nie wszystkie. - Kiedy mama dzwoniła w tej sprawie do Urzędu Miejskiego usłyszała od jednej z pracownic, że jak nie będzie ich karmić, to przestaną przychodzić – opowiada pani Anna. W ubiegłym tygodniu sąsiadka zwróciła uwagę jej brata na chorego kociaka siedzącego na wjeździe w ul. Reja. Pani Anna wraz z bratem zabrała zwierzę do domu.