Świetlice w gminie Dźwierzuty są zaniedbane. Nadzorujący je sołtysi nie mają czasu, aby przesiadywać w nich godzinami i pilnować porządku. Brakuje także podstawowego wyposażenia. Niestety na poprawę sytuacji w najbliższym czasie nie ma co liczyć.
TAM NAPRAWDĘ JEST BIEDA
Funkcjonowanie świetlic wiejskich na terenie gminy Dźwierzuty pozostawia wiele do życzenia. Chociaż samorząd wydał w ostatnich latach na ich remonty i budowę nowych obiektów niemało środków, to zaniedbał kwestie związane z ich wyposażeniem i codzienną działalnością.
Alarmowali o tym podczas grudniowej sesji sołtysi.
Kazimiera Klobuszeńska z Popowej Woli żaliła się, że w świetlicach nie ma koszy na śmieci. - Od ponad roku zabieramy odpady do domów – informowała. Ostrzegała też, że kończy się zgromadzony opał i od Nowego Roku nie będzie czym ich ogrzewać.
Z kolei Agnieszka Kowalewska z Olszewek ubolewała, że od dłuższego czasu nie może się doprosić o wyposażenie świetlicy w podstawowy sprzęt. - Nie mamy ani szczotki, ani wiaderka, żadnych materiałów do sprzątania – mówiła sołtys. Inny problem, na który żaliła się ona i jej koleżanki z innych sołectw to nadzór nad obiektami. - Nie jestem w stanie siedzieć cały czas i pilnować co się tam dzieje. Daję klucze, ale różne rzeczy są tam odstawiane.
Katarzyna Szymkiewicz, sołtys Łupowa sugerowała, że dobrym rozwiązanie byłoby zatrudnienie na umowę zlecenie osoby do prowadzenia świetlicy, przynajmniej dwa razy w tygodniu. - Rodzice nie biorą pod uwagę, że to ja odpowiadam za salę. Wypychają dzieci z domu, a ja muszę się z nimi szarpać i tłumaczyć, że nie mogę dać im kluczy – mówiła sołtys Łupowa. Prosiła też o wyposażenie świetlic w podstawowy sprzęt. - Tam jest naprawdę bieda. Co z tego, że ludzie przychodzą jak nic nie ma. Nawet podstawowych środków higienicznych, mydła i papieru.