Około 10 lat trwały starania o odzyskanie przez gminę budynku dawnej remizy w Kocie, gdzie mieszkańcy chcą urządzić świetlicę. Wreszcie się to udało, ale radość nie trwała długo. Będący w opłakanym stanie obiekt wymaga generalnego remontu. Tymczasem wójt twierdzi, że samorząd nie ma na to środków

i podpowiada mieszkańcom, by próbowali pozyskać na ten cel pieniądze z zewnątrz.

Zapomniana wieś?

Budynek dawnej remizy strażackiej w Kocie gmina Jedwabno odzyskała pod koniec ubiegłego roku. Mieszkańcy od dawna już planowali urządzić w nim świetlicę, ale w poprzednich kadencjach ich starania spełzały na niczym.

- Poprzedni wójt tylko nas zbywał – mówi sołtys Kota Marianna Szydlik. Kiedy jednak wydawało się, że sprawa wreszcie znalazła szczęśliwy finał, pojawiły się kolejne kłopoty. Budynek wymaga bowiem generalnego remontu. Nie ma w nim prądu, a dach jest kryty szkodliwym dla zdrowia eternitem.

- W zasadzie są to gołe cztery ściany i nic więcej – opisuje sołtys. Mieszkańcy liczyli, że w remoncie świetlicy pomoże im gmina. Na to jednak na razie się nie zanosi. Wójt Krzysztof Otulakowski tłumaczy, że samorząd nie ma na ten cel środków. Zaraz też podpowiada mieszkańcom, aby próbowali sami napisać projekt i postarali się o pieniądze z zewnątrz. Sołtys Szydlik sceptycznie odnosi się do tej propozycji. - Jak my mamy pisać projekt, skoro budynek należy do gminy? - zastanawia się. Lepszym, według niej, rozwiązaniem byłoby to, żeby urząd napisał projekt, a sołectwo przeznaczyło jako swój wkład własny środki z Funduszu Sołeckiego.

- Sami nie damy sobie z tym rady. To zbyt duża inwestycja jak na nasze możliwości – mówi Marianna Szydlik. Dodaje, że wsi „coś się należy” od gminy i przypomina, że poprzednią świetlicę, wyremontowaną siłami lokalnej społeczności, samorząd sprzedał.

- Inne miejscowości otrzymują większą pomoc niż my. Nasza wieś leży na końcu gminy i powiatu, chyba z tego powodu zawsze się o nas zapomina – nie kryje goryczy sołtys.

(ew)