W Pasymiu obok dużego cmentarza, funkcjonuje drugi, zwany przez mieszkańców małym. Od lat pozostając w zapomnieniu, jest obecnie mocno zaniedbany, co bulwersuje osoby, które pochowały tam swoich bliskich.
Mały pasymski cmentarz porasta niekoszona, wysoka trawa, a zainstalowana u wejścia brama cała pokryta jest rdzą. Właśnie tutaj 88-letni mieszkaniec Pasymia pochował swoich rodziców, żonę, a nawet dzieci. Dlatego jest to dla niego miejsce święte, które odwiedza bardzo często. Bywa, że i kilka razy jednego dnia.
Senior wspomina, że gdy w ubiegłym roku jesienią leżał w szpitalu, kiedy nadszedł 1 listopada, opuścił placówkę na własną prośbę. Nie wyobrażał sobie, aby tego dnia nie odwiedził grobów najbliższych mu osób. Niestety, aby dostać się do mogił, musiał wydeptywać ścieżkę w uschniętych chaszczach, co z racji wieku przychodziło mu z niemałym trudem.
Jak nam mówi, interweniował w sprawie należytego utrzymania cmentarza w pasymskim ratuszu i u radnego, ale nie przyniosło to żadnego skutku.