Współpraca między miastem a Lokalną Organizacją Turystyczną nie układa się tak, jak powinna. Niepokoi to radnego Zbigniewa Orzoła, który uważa, że miejski samorząd marginalizuje swoje członkostwo, zamiast czerpać z niego korzyści. - Patronaty nad wszystkimi działaniami obejmuje starosta, mnie od dwóch lat ani razu nie zaprosili – żali się, odpowiadając radnemu, burmistrz Krzysztof Mańkowski.
To, że współpraca między miastem a Lokalną Organizacją Turystyczną nie układa się tak, jak powinna, wiadomo nie od dziś. Rok temu burmistrz Krzysztof Mańkowski podjął nawet próbę wystąpienia z niej, tłumacząc, że samorząd miejski nie ma z tej przynależności żadnych korzyści. Twierdził też, że w LOT „nie ma z kim rozmawiać”. Radni nie wyrazili jednak zgody na wystąpienie z organizacji, więc miasto, chcąc nie chcąc, wciąż jest jej członkiem, choć niezbyt aktywnym. To niepokoi radnego Zbigniewa Orzoła. - Marginalizuje się nasze członkostwo w LOT – uważa radny, dodając, że samorząd miejski, wzorem m.in. Ostródy, Giżycka czy Mrągowa, powinien czerpać z tego korzyści. Jako przykład prężnych działań LOT stawia inicjatywy podejmowane przez jej byłego prezesa, a teraz członka, Rafała Wilczka. Przekonuje, że organizacja pozyskuje środki zewnętrzne na szereg przedsięwzięć służących rozwojowi turystyki i promocji powiatu szczycieńskiego.
Burmistrz Mańkowski ma w tej kwestii odmienne zdanie.