Wysokie, bliskie 60% zadłużenie sprawia, że pasymskiemu samorządowi grozi wizja przejęcia rządów przez komisarza. Mimo to burmistrz Mius cieszy się zaufaniem radnych. - Nie robię niczego, żeby rozkładać gminę na łopatki – zapewniał ich tuż po udzieleniu mu absolutorium.
NIEZREALIZOWANY PLAN
Ubiegły rok nie był udany dla pasymskiego samorządu. Dowodzi tego sprawozdanie finansowe przygotowane przez burmistrza. Jego oceną podczas czerwcowej sesji Rady Miejskiej zajęli się radni. Zarówno zrealizowane dochody – 16,3 mln zł, jak i wydatki -15,2 mln zł są o blisko 20% niższe niż zakładał plan. Inwestycje, których koszt miał sięgnąć 3,2 mln zł, nieznacznie tylko przekroczyły 300 tys. zł, czyli 2% ogółu wydatków. Gorszy wskaźnik odnotowano tylko w gminie Rozogi. Niepokojąco wysokie jest zadłużenie gminy – 9,7 mln zł. To stanowi 59,45% ogółu dochodów i jest bliskie granicy, której przekroczenie grozi przejęciem rządów przez komisarza.
- Mimo że balansujemy na granicy 60%, burmistrz nie przedstawia żadnego planu naprawczego – nie szczędził krytycznych ocen radny Wiesław Nosowicz. Niepokoiło go też zaciąganie nowych kredytów na spłatę starych, skutkujące tym, że po raz kolejny termin spłaty długu trzeba było przesunąć z roku 2021 na 2028. Te m.in. powody, zdaniem radnego, przemawiają za odrzuceniem sprawozdania finansowego i nieudzieleniem absolutorium burmistrzowi.