Zima, jaka na razie jest, każdy widzi. Śnieg co prawda pojawia się, ale dość szybko znika.
Niektórych to wcale nie martwi, ale na przykład część dzieci chciałaby nacieszyć się białym puchem. Ten szczególnie w mieście dość szybko znika, stąd warto wstrzelić się w okienko pogodowe i wykorzystać choćby parę centymetrów pokrywy. Trochę popadało w miniony weekend i postanowiliśmy sprawdzić, czy nie brakuje śmiałków, by wykorzystać odpowiednie nachylenie terenu w jednym z niegdysiejszych miejsc zimowych zabaw, czyli w okolicach zamkowych ruin. Dłuższa zjazdowa trasa prowadziła kiedyś w dół ul. Klenczona (dawnej Spacerowej). W ubiegłym wieku (a może i na samym początku obecnego) saneczkarze śmigali zarówno po jezdni, jak i po chodniku, a na zakręcie wybierali skręt w stronę "Zacisza" lub zjazd do jeziora. Akurat w miniony weekend jezioro zamarznięte nie było (fot.1), na dawnej trasie zjazdowej śniegu zdecydowanie brakowało (fot. 2). Pojawili się za to młodzi śmiałkowie, którzy na swoich ślizgaczach z ochotą zjeżdżali do fosy, a potem z werwą wdrapywali się na górkę, choć nie było to łatwe (fot. 3).
BON VOYAGE
Od zimy, nawet tej łagodnej, można odpocząć w ciepłych krajach. Od niedawna z naszych Szyman dolecimy do Egiptu, a konkretnie do Marsa Alam. Port lotniczy znajduje się w odległości około 60 km od tego miasteczka mniejszego od Szczytna. No, ale Morze Czerwone i inne atrakcje przyciągają. Jak się okazuje, nawet łagodna zima utrudnia dotarcie na czas w wymarzone miejsce. Przekonali się o tym pasażerowie samolotu, który w minioną sobotnio-niedzielną noc miał dotrzeć do Egiptu. Z powodu za trudnych dla pilotów warunków na lotnisku w Szymanach samolot z Marsa Alam wylądował ostatecznie w Warszawie i tam też musieli udać się pasażerowie, którzy chcieli polecieć prosto z Mazur. Dla części osób nie wystarczyło miejsca w dwóch podstawionych w miarę szybko autokarach i turyści poczekali w terminalu kilkadziesiąt minut na jeszcze jeden autobus (fot. 4). W trakcie przejazdu do stolicy dowiedzieli się, że punktem docelowym nie będzie na razie port lotniczy, tylko hotel, w którym muszą przenocować. Interesujący ich samolot do Egiptu wystartował w niedzielę rano - z dodatkowym opóźnieniem. Niemal jeden dzień stracony, pojawiły się trochę znikąd niepotrzebne emocje (co będzie z połączeniami z Szyman, jeśli nadejdzie prawdziwa zima?), ale dla egzotycznych widoków warto się nieco pomęczyć. Turyści ze Szczytna zabrali ze sobą bieżący numer "Kurka" (fot. 5). Chwila na zdjęcie, a potem czas na kąpiele w lazurowym Morzu Czerwonym, podziwianie raf koralowych, przejażdżki na wielbłądach i inne formy relaksu w przyjemnie letnich temperaturach.