Paweł Bielinowicz, zdaniem wielu największy przegrany ostatnich wyborów, nie wygląda dziś na człowieka sfrustrowanego ani pozbawionego energii. Odwrót od polityki rekompensuje sobie w inny sposób. Zaangażowanie społeczne eksburmistrza zaowocuje być może istotnym wkładem w szczycieńską historiografię.

Zmęczony polityką, pełen pomysłów

BYŁA PORAŻKA, BĘDZIE SŁOWNIK

Dla Pawła Bielinowicza jesienne wybory samorządowe zakończyły się totalną klęską. Byłemu burmistrzowi nie tylko nie udało się przedłużyć swoich rządów w mieście o kolejne cztery lata, ale również wejść do Rady Miejskiej. Wynik, który uzyskał w wyborach na burmistrza Szczytna, był najsłabszy spośród całej siódemki kandydatów. Paweł Bielinowicz zniknął więc z lokalnej sceny politycznej, ale nieobecność w tej sferze życia publicznego były włodarz miasta nadrabia w dwójnasób zaangażowaniem w działalność społeczną. Wyrazem tego jest projekt, który zamierza wcielić w życie wspólnie z innymi członkami szczycieńskiego Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Wileńsko-Nowogródzkiej. Idea pojawiła się podczas ostatniego zjazdu stowarzyszenia. Kresowiacy ze Szczytna postanowili rozpocząć pracę nad słownikiem, w którym znajdą się notki biograficzne wszystkich mieszkańców powiatu, którzy przybyli z kresów na Mazury w latach 1945-1965. Skąd taki pomysł?

- Zależy nam, aby utrwalić kawałek historii miasta i regionu. Tym bardziej, że świadomość historyczna w naszym społeczeństwie nie jest zbyt wysoka. To właściwie ostatni moment, żeby zebrać w jedną całość biografie wszystkich kresowiaków, którzy tuż po wojnie tworzyli historię Szczytna - tłumaczy Paweł Bielinowicz. Według szacunków stowarzyszenia, osób, które mogłyby zostać uwzględnione w słowniku jest w całym powiecie około 2,5 tysiąca. Gromadzeniu informacji o nich ma służyć ankieta, w której zainteresowani umieszczać będą podstawowe informacje na swój temat (za tydzień zamieścimy ją na łamach "Kurka").

Zbieranie ankiet potrwa do końca tego roku. Następnym krokiem będzie opracowanie i wydanie słownika. Pieniądze na ten cel mają pochodzić z dotacji Ministerstwa Kultury i Sztuki. Paweł Bielinowicz nie ukrywa, że liczy również na wsparcie miasta. Dodaje, że ma jeszcze kilka pomysłów na wzbogacenie bibliografii poświęconej historii Szczytna i teraźniejszości. Jeden z nich dotyczy wydania pozycji opatrzonej roboczym tytułem "Szczycieński Słownik Obywatelski". Szczegóły dotyczące kształtu tej publikacji nie są jeszcze znane. Wiadomo jednak, że jeśli dojdzie do jej wydania, będzie to obszerne kompendium wiedzy na temat najnowszej historii i życia publicznego w mieście.

TYLKO MARTWY NIE WRACA

Były burmistrz podkreśla, że działając w stowarzyszeniu realizuje tę samą pasję, która skłoniła go do bycia samorządowcem. Dlatego, jak twierdzi, odejście od czynnej polityki dokonało się w jego przypadku stosunkowo płynnie.

- Pasjonuje mnie działalność obywatelska, nie polityka. Poza tym pożegnanie z funkcją przeżyłem po raz drugi - mówi były burmistrz. Zarówno po pierwszym, jak i ostatnim rozstaniu z urzędem od razu znalazł sobie inne, konstruktywne zajęcie. W 1995 r., po opuszczeniu ratusza, zaangażował się w zakładanie szczycieńskiego oddziału Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo Kredytowej. O lokalnej polityce wypowiada się dziś z przekąsem.

- Nie wiem, czy to w ogóle jest polityka. To raczej koterie i układy. Politykę na tym poziomie uprawia się w ten sposób, że budżet traktuje się rozdawniczo, na zasadzie coś za coś - uważa Paweł Bielinowicz. Przyznaje, że sam miał problemy z odnalezieniem się w takich realiach.

- Politykiem nigdy nie potrafiłem być. W swoich poczynaniach nigdy nie kierowałem się doraźnymi korzyściami i nie patrzyłem na nie pod kątem tego, jakim poparciem zaowocują pod koniec kadencji - wyznaje eksburmistrz. Dodaje, że ostatni okres sprawowania władzy w mieście kosztował go wiele sił. O powrocie do czynnej polityki na razie nie myśli.

- Jestem już po sześćdziesiątce. Powinienem myśleć o spokojniejszym trybie życia. Ale z drugiej strony, przypomina mi się powiedzenie z czasów rewolucji francuskiej, kiedy gilotyny chwiały się w kałużach krwi. Ludzie mawiali wtedy, że do polityki nie wraca tylko ten, który nie żyje - mówi Paweł Bielinowicz.

Wojciech Kułakowski

2007.04.11