...pocztowe i gumy balonowe. W latach 70. zbieranie znaczków i zapełnianie nimi klaserów było popularne i modne.

Znaczki...
Kultowe historyjki z gum Donald były obiektem pożądania dzieciaków

Śmiało można powiedzieć, że klaser stanowił wyposażenie niejednego uczniowskiego tornistra. Nie tylko na przerwach odbywał się handel wymienny. Znaczki były pożądane, szanowane i kolekcjonowane. Zbieranie serii np. kwiatów, zwierząt, portretów, okrętów pochłaniało nas bez reszty. Potrafiliśmy za jeden kolekcjonerski egzemplarz oddać nawet kilka innych. Często podczas wymiany dochodziło do kłótni, bo ktoś wciskał nam kancera. Kancerów nikt nie chciał, a jeśli już takowy się trafił, to był skrywany za taki bez zniszczeń. Technik pozyskiwania znaczków z otrzymywanych listów było kilka. Najpopularniejsza, to wycinanie wraz z kopertą i zanurzanie w wodzie; oraz mniej bezpieczna - trzymanie koperty nad parą. Oczywiście znaczki można było też kupić np. na poczcie.

O kolekcjonowaniu znaczków, ich unikatowej wartości opowiadał nam Stanisław Gołota ze Szkoły Oficerskiej w Szczytnie. Prowadząc popularne wówczas Koło Filatelistyczne, zaszczepiał młodzieży miłość do tej niezwykłej pasji.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.