W szybkim trybie, bez gry wstępnej, starostwo pozbywa się naczelnika wydziału oświaty. Andrzejowi Modzelewskiemu wręczono wypowiedzenie w czwartek 29 maja.
- Byłem zaskoczony tą decyzją, tym bardziej, że wcześniej nie było żadnego ostrzeżenia - mówi Andrzej Modzelewski, który nominalnie funkcję tę pełnić będzie jeszcze do końca sierpnia. - Jeśli pracodawca nie jest zadowolony z pracownika, to istnieje przewidziany prawem system dyscyplinowania: upomnienie, nagana itp.
Naczelnikowi szczególnie doskwiera motywacja, jaka została wpisana w dokument wypowiadający umowę o pracę. Zarzuca się mu bowiem nierzetelność w wykonywaniu obowiązków, niedbalstwo i tym podobne wady jako pracownika.
- Nigdy dotychczas nie było do mojej pracy żadnych uwag, byłem nawet nagradzany, a tu nagle, w ciągu pół roku, stałem się najgorszym pracownikiem - mówi rozgoryczony Andrzej Modzelewski. - Nikt się tak szybko nie zmienia, a użyte w piśmie sformułowania dyskwalifikują mnie zupełnie na przyszłość.
"Kurek" rozmawiał z naczelnikiem podczas przerwy, jaką miał w uczelnianych zajęciach. Tak się bowiem złożyło, że wypowiedzenie otrzymał na tydzień przed odebraniem dyplomu dowodzącego ukończenie studiów podyplomowych z zakresu "samorząd terytorialny i rozwój lokalny". Wcześniej uzyskał kwalifikacje z resocjalizacji oraz organizacji i zarządzania oświatą.
Zewnętrzni obserwatorzy są decyzją starosty nieco zdziwieni. "To taki aktywny człowiek - słyszymy komentarz - wszędzie go było pełno".
- No właśnie - mówi wicestarosta Wiesław Szubka. - Funkcji reprezentacyjnych naczelnik wydziału pełnić nie powinien, bo cierpi na tym zwykła codzienna praca.
Wicestarosta przyznaje, a naczelnik Modzelewski potwierdza, że stosunki między starostą Kijewskim, a naczelnikiem były - delikatnie rzecz nazywając - chłodne.
- Naczelnik miał swoją wizję funkcjonowania wydziału i nie respektował poleceń starosty i zarządu - twierdzi wicestarosta.
- Jeśli starosta miał inną koncepcję dla mojej pracy, to mógł ją wyłożyć. Takich jednak rozmów nie było - mówi naczelnik.
Nie chce odnosić się do coraz szerzej wyrażanej hipotezy, mówiącej o politycznym podłożu decyzji o zwolnieniu. Przypomnijmy, że Andrzej Modzelewski, w barwach "Samoobrony" był jednym z kandydatów na burmistrza miasta, startował też w wyborach do sejmiku samorządowego, a podczas kampanii wyborczej nie wyrażał się pochlebnie o lewicowych rządach.
- Kijewski po prostu boi się konkurencji - powiedział "Kurkowi" jeden z miejscowych działaczy "Samoobrony" dodając, że zamiarem partii jest wystawienie Modzelewskiego (jeśli ten się zgodzi), w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych. - Szanse na mandat ma duże, to i nic dziwnego, że SLD, a więc głównie Kijewski, chce go zdyskwalifikować.
(hab)
2003.06.04