Od kilku dni 65-letniemu panu Janowi za mieszkanie służy przyczepa kempingowa. Został bezdomnym, bo musiał się wyprowadzić z małego mieszkania, które wcześniej przepisał znajomej. Było to zadośćuczynienie za powierzone mu, a utracone pieniądze. Czy na mieszkanie w przyczepie będzie skazany do końca życia?
SPLĄDROWANA KAWALERKA
Pan Jan w przeszłości pracował w budowlance. Dorobił się wówczas własnościowego mieszkania i ogólnie nie narzekał - powodziło mu się w miarę dobrze. Kiedy jego córka wychodziła za mąż, podarował jej swój lokal, a sam przeniósł się do kawalerki. Jakiś czas potem poznał Ludmiłę, obywatelkę Łotwy, która handlowała na targowisku w Szczytnie, ale mieszkała u znajomych pod Dźwierzutami. Pan Jan pomagał jej przy prowadzeniu stoiska przynoszącego niezbyt duże dochody. Mimo to po kilku latach Ludmiła zdołała odłożyć ok. 10 tys. euro. Nie mając wówczas zezwolenia na czasowy pobyt w Polsce, nie mogła skorzystać z usług bankowych i całą tę kwotę powierzyła panu Janowi na przechowanie.
- Niestety, zostałem okradziony. Splądrowano moją kawalerkę i pieniądze znikły – skarży się pan Jan. O kradzież podejrzewa najbliższą rodzinę.
Aby zrekompensować Ludmile stratę, przepisał jej swoją kawalerkę, ale nie mając się gdzie wyprowadzić, mieszkał w niej jeszcze przez szereg lat. W końcu Łotyszka postanowiła sprzedać mieszkanie, bo chciała wrócić do swojego kraju. Pan Jan, aby nie utrudniać transakcji, wyprowadził się dobrowolnie, pozbywając się dachu nad głową.