Przeglądając rodzinne zdjęcia mojej żony natrafiłem na serię sympatycznych ujęć z udziałem Zygmunta Broniarka; dziennikarza, pisarza, globetrottera i w ogóle postaci dość niezwykłej.
Otóż w połowie lat dziewięćdziesiątych Zygmunt Broniarek dwukrotnie odwiedził Szczytno. Osobiście nie widzę w tym nic dziwnego. Ten człowiek był wszędzie, no to dlaczego nie miałby być także i w Szczytnie? Zmarł trzy lata temu, w wieku lat 87. Warto przypomnieć tę postać oraz sięgnąć do jego wspomnień, bowiem życie miał bogate, a jako człowiek o ogromnym poczuciu humoru potrafił je zabawnie opisywać.
Zygmunt Broniarek urodził się w roku 1925 na warszawskiej Pradze. Tam wychowywał się, chodził do szkoły. Tamże przeżył Powstanie Warszawskie i mieszkał do początku lat pięćdziesiątych. Warto przypomnieć, że była to wówczas uboga i dość niebezpieczna część Warszawy. Twarda szkoła życia.
Zaraz po zajęciu Pragi przez wojska ZSRR (wrzesień 1944) zaczął pracować w redakcji biuletynu wydawanego przez pułk im. Kilińskiego. Zabawną anegdotkę z tego okresu, dotyczącą prasy, przytacza Broniarek w swoich wspomnieniach. Rozmawia dwóch radzieckich żołnierzy:
„Prawda” – eto choroszaja gazieta? Choroszaja. A „Izwiestija” – choroszaja gazieta? Choroszaja. A „Komsomolskaja Prawda” – choroszaja? Nie znaju, jeszczio nie kurił (nie palił).
Żołnierze palili wówczas skręty z gazety i to był temat przytoczonej rozmowy. Przy okazji autor wspomina jak to otrzymał egzemplarz londyńskiego „Timesa”. Wzbudził on ogólną niechęć i pogardę, ponieważ cienki i śliski papier zupełnie nie nadawał się do wytwarzania papierosów
W roku 1950 Zygmunt Broniarek rozpoczął pracę jako korespondent „Trybuny Ludu”. Lata 1960-1967 oraz 1985-1990 spędził w Waszyngtonie, będąc korespondentem akredytowanym przy Białym Domu. Ponadto dwukrotnie akredytowano go w Paryżu, przy siedzibie premiera Francji. Nie pamiętam już iloma językami posługiwał się biegle Zygmunt Broniarek, ale było ich wiele. Wszystkie te najważniejsze i jeszcze kilka innych. Jako się rzekło, bywał wszędzie i widział wszystko. Napisał 25 poważnych książek. Poważnych tematycznie, ale stylistycznie niesłychanie barwnych i wesołych. Pamiętam także telewizyjne, noworoczne szopki autorstwa Broniarka. Były napisane ładnym wierszem, dowcipnie i jak na owe czasy wydawały się dość śmiałe w złośliwych rymowankach na temat niektórych ówczesnych prominentów (oczywiście, że nie wszystkich!).
Przytoczmy kilka anegdot opowiedzianych przez Zygmunta Broniarka.