ULICZNE KŁOPOTY
![]() |
"Kurek" nieraz podejmował temat dziwnej pisowni nazw miejskich ulic, i to gdzie? Ano na tabliczkach adresowych zawieszonych u bram poszczególnych posesji. Co jak co, ale wiedza mieszkańców miasta o tym, na jakiej ulicy mieszkają, powinna być prawidłowa, bo inaczej można się najeść wstydu. Tak jak w przypadku lokatorów niedużego domku stojącego przy ul. Mrongowiusza. Wisząca na nim tabliczka przez dłuższy czas oznajmiała, że posadowiony jest on przy innej - ul. Mrągowiusza.
Nieco odmienne kłopoty mają administratorzy domów na ul. 1 Maja. Część zawieszonych przez nich tabliczek uparcie oznajmia, że chodzi tu o ul. 1-go Maja - co to za dziwactwo?!
Jeszcze inne problemy widać na trakcie Fryderyka Chopina. Niektóre domki, tym razem prywatne, opatrzone są tabliczkami z napisem, że to ul. Fryderyka Chopina, inne zaś, że jednak Fryderyka Szopena. No i takie były, swojego czasu, nasze "kurkowe" uwagi w rzeczonej sprawie. Sądziliśmy, że temat został wyczerpany.
![]() |
NOWE MIESZKANKO
Ba, kilka dni temu do Szczytna sprowadziła się piękna i młoda osóbka z Jerutek.
Rozpoczyna tu nowe życie - wkrótce założy rodzinę, więc wynajęła (wspólnie z przyszłym mężem) nieduże mieszkanko na ul. Fryderyka Leyka, tak przynajmniej jej się początkowo wydawało. W przekonaniu tym utwierdzały ją zresztą oględziny planu miasta - fot. 1.
DWAJ PATRONI
Co prawda nie figuruje tam pełne imię i nazwisko, a jedynie ul. F. Leyka, no ale wiadomo o kogo chodzi.
Tymczasem, maszerując ku swoim nowym "śmieciom", następnego dnia zerknęła na tabliczki wiszące na stojących po drugiej stronie ulicy budynkach. Patrzy i oczom nie wierzy, bo na nich figuruje jakiś inny patron - fot. 2.
Nie Fryderyk, a B. (Bogusław, Bolesław?) Leyk, albo też Lejk.
- O co tu chodzi?- zastanawiała się, a nie rozwiązawszy zagadki z pytaniem tym zwróciła się do redakcji.
![]() |
Ba, my też byliśmy w kropce.
Kto zacz ów B. Leyk, bądź Lejk - nie wiadomo. Dość powiedzieć, że w oficjalnym rejestrze miejskich ulic, który jest do wglądu w Urzędzie Miejskim, opisywany trakt figuruje jako ulica Fryderyka Mirosława Leyka, żyjącego w latach 1885-1968 publicysty i mazurskiego działacza politycznego.
RZETELNOŚĆ, CO SIĘ ZOWIE
Niedawno odbywały się wybory sołtysów. Tu i tam w terenie widać było rozmaite plakaty wyborcze, choć nie tak kunsztowne i zdobne, jak te z czasów wyborów samorządowych.
Stosowny i otulony nieprzemakalną folią plakacik-ulotka wisiał także w Kamionku. "Kurka" ujęło krótkie, a przy tym świadczące o osobistej skromności hasło wyborcze kandydata.
Poniżej prezentujemy górny fragment tegoż materiału - fot. 3.
![]() |
Ba, już nie tyle uczciwość, ile druga z wymienionych cech kandydata, gdyby była prawdziwa, wymagałaby innej pisowni.
DOMOWE MALUTKIE I JESZCZE MNIEJSZE
Oto zagadka dla Czytelników - co to za jeziorko widoczne na fot. 4, w którym pluskają się dwa łabędzie widoczne na pierwszym planie i większa ich grupka w oddali?
To nowo powstałe, trzecie Jezioro Domowe zwane Malutkim. Zawsze o poranku i w godzinach popołudniowych odwiedzane jest przez łabędzie. A gdzie się ono znajduje? Ano naprzeciwko restauracji "Leśna" - po drugiej stronie szosy na Rozogi. Kawałek dalej jest jeszcze jedno, całkiem tycie, jednak nie na tyle, aby nie mogły po nim pływać dzikie kaczki.
![]() |
O tej ciekawostce przyrodniczej dowiedzieliśmy się od dojeżdżających do pracy w naszym mieście mieszkańców wsi Olszyny.
Chociaż wód roztopowych w tym roku nie było wiele, to jednak wody gruntowe podniosły się znacznie w Szczytnie i okolicach, wskutek czego w rozmaitych terenowych zagłębieniach powstały wodne oczka, w tym te opisane wyżej.
PRACOWITA PSZCZÓŁKA
Także wody Jeziora Domowego Dużego osiągnęły poziom niezwykły. Niemal zalewają pomost przy wodnej bazie MOS-u, a molo miejskie ledwo wystaje nad toń.
Tutaj, przy bazie, "Kurek" spotkał prawdziwie pracowitą pszczółkę zmagającą się z nieczystościami pływającymi w przybrzeżnych wodach jeziora.
![]() |
Choć nawet nie nadeszła jeszcze kalendarzowa wiosna (21 marca), to Zbyszek Dobkowski przygotowuje przyplażowe boisko do legendarnej chyba już akcji "Lato w mieście". Oto, co wydobył z jeziora w przeciągu paru godzin pracy 15 marca - fot. 5.
A prócz tego wyłowił jeszcze niewidocznego na zdjęciu śniętego szczupaka słusznych rozmiarów, ponad półmetrowej długości.
![]() |
Czegóż to ludzie nie wrzucają do wody, albo składują na brzegu. Na drugim krańcu akwenu spotkaliśmy mieszkankę Kamionka, panią Annę, która wybrała się na wiosenny spacer.
- Jest ciepło i słonecznie, pogoda wręcz wymarzona na przechadzkę, ale odechciewa się wszystkiego, kiedy zobaczy się nad wodą coś takiego - mówi spacerowiczka i pokazuje "Kurkowi" taki oto widok - fot. 6.
- Wręcz chce się płakać, a w parku na górce, gdzie rosną pomnikowe lipy jest jeszcze gorzej - dodaje z goryczą w głosie.
Sprawdziliśmy - istotnie, ów urokliwy zakątek wprost tonie w śmieciach najrozmaitszego asortymentu. Od zużytych części samochodowych, po kuchenne odpadki, gruz i zardzewiały sprzęt gospodarstwa domowego - fot. 7.
2007.03.21