Czy zbierając nakrętki po napojach można pomóc chorym dzieciom? Okazuje się, że tak. Dzięki takiej właśnie akcji, do której przyłączyli się szczycieńscy gimnazjaliści, udało się już pozyskać kilka wózków inwalidzkich.
Wszystko zaczęło się podczas ubiegłorocznych wakacji na koloniach w Karpaczu, na których Artur Trochimowicz, nauczyciel z Gimnazjum nr 1 był wychowawcą. Pewnego dnia zauważył, że jedna z kolonistek z Warszawy zbiera plastikowe nakrętki na zakup wózka elektrycznego dla chorego dziecka. Od dziewczyny dowiedział się, że akcje zbierania nakrętek prowadzone są w całej Polsce. Nakrętki sprzedawane są następnie w skupie surowców wtórnych. Uzyskane pieniądze przeznaczone zostają na zakup wózków. Zbierającym często pomagają sponsorzy, którzy dokładają brakującą sumę pieniędzy. Panu Arturowi przyszła do głowy myśl, że taką akcję można by przeprowadzić w jego szkole. We wrześniu do jej rozpropagowania namówił koleżankę z pracy Ewę Szpak. Efekty przeszły ich najśmielsze oczekiwania. Młodzież bardzo zaangażowała się w zbieranie nakrętek na szczytny cel. Do dziś zebrano ponad 50 tys. sztuk. W gimnazjum prowadzony jest „nakrętkowy” ranking. Na razie prowadzi klasa I b, której wychowawcą jest Adam Borodziuk. Jej uczniowie uzbierali już 14760 sztuk.
- Na koniec roku szkolnego planujemy nagrodzić trzy najlepsze klasy - mówi Artur Trochimowicz. Podkreśla, że zbiórka nakrętek jest również elementem edukacyjnym, który zmierza do wprowadzenia nawyku selektywnego zbierania odpadów. Aby zakupić wózek potrzeba od 4 do 6 ton nakrętek, czyli ponad miliona sztuk. Na kilogram wchodzi przeciętnie od 300 do 500 nakrętek. Aby zgromadzić 1 tonę surowca trzeba nakrętkami wypełnić sześćdziesiąt pięć 120 litrowych worków. To jednak nie przeraża uczestników akcji. Liczą, że znajdą się osoby, które wspomogą ją finansowo.
Z gimnazjalistów „jedynki” biorą przykład inni, np. przedszkolacy z „Fantazji”, którzy także zbierają nakrętki. Wszystkie trafiają do Łomży, gdzie całą akcję koordynuje miejscowy tygodnik „Kontakty”. Tam już zakupiono kilka elektrycznych wózków, przy pomocy miejscowych sponsorów.
Artur Trochimowicz ma nadzieję, że jeden z wózków trafi do Szczytna.
(iz)/fot. (IZ)