Trzydziesty listopada to dzień moich imienin. Ale w dniu tym świętują nie tylko imiennicy swojego patrona - Świętego Andrzeja. Ów dzień jest także, jak powszechnie wiadomo, okazją do wspólnej zabawy nazywanej „andrzejkami’, podczas której każdy uczestnik poddaje się wróżbom mającym określić, co też go spotka w nadchodzący roku.

AndrzejkiKiedyś, gdy jeszcze zajmowałem się trochę estradą, bywałem wielokrotnie zapraszany na różne andrzejkowe bale w charakterze honorowego solenizanta - gospodarza wieczoru. Szczególnie dwie takie imprezy zapadły mi głęboko w pamięć. Obie sprzed co najmniej dziesięciu lat. Na jedną z nich pojechałem aż do niemieckiego Heidelbergu, gdzie w pięknym leśnym pensjonacie bawił się tamtejszy „Klub Polskiej Inteligencji 7”. Nazwa „7” pochodzi od niegdysiejszego łódzkiego klubu studenckiego. Jego członkowie, polscy emigranci, to głównie była młodzież z tamtych lat, czyli moi rówieśnicy. Jakimś cudem odszukali mnie (a mieszkałem już w Szczytnie) i jako byłego kabareciarza z warszawskiej „Stodoły” ściągnęli na swój wieczór. Równie wzruszające, andrzejkowe wspomnienie związane jest ze Szczytnem. Otóż niegdyś zaproszono mnie do restauracji „Zacisze”, gdzie świętowała ekipa naszej straży pożarnej. Zostałem wówczas mianowany honorowym strażakiem, a Pan Brygadier Gęsicki osobiście wręczył mi tradycyjny hełm, toporek i pas. Właściwie były to dwa połączone pasy, bo jestem na tyle grubasem, że jeden typowy mi nie wystarczał.

Świętych o imieniu Andrzej jest siedemnastu.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.