Zmarły w ubiegłym tygodniu Jan Kokoryn był jedną z najwybitniejszych osobowości artystycznych w powojennych dziejach Szczytna. Tworzył obrazy, grafiki, pracował jako scenograf, pisał bogato ilustrowane przez siebie rozprawy poświęcone symbolom kultury. Będąc artystą dużego formatu, pozostawał człowiekiem skromnym, pełnym ciepła i serdeczności, a zarazem dystansu do siebie i świata.

Artysta, który czarował pędzlem
Jan Kokoryn z portretem swojego rozstrzelanego przez bolszewików dziadka, którego nigdy nie poznał. - Tak go sobie wyobrażałem – mówił artysta

NIECH MÓWIĄ ZA MNIE OBRAZY

Z Janem Kokorynem spotkałam się na początku października 2015 r., przygotowując się do napisania artykułu z okazji jego 80. urodzin i 65-lecia pracy artystycznej. Szykował wówczas swój benefis w Chacie Mazurskiej. Spotkanie odbyło się w niewielkim mieszkaniu artysty, w bloku przy ul. Lanca. Pan Jan niechętnie opowiadał o sobie. Wolał, aby robiły to za niego obrazy, rysunki i grafiki, które tworzył przez dziesięciolecia. Podczas naszej rozmowy nieustannie sięgał po którąś ze swoich prac, aby poprzez nie opowiedzieć o zdarzeniach z przeszłości.

Zanim w 1945 r. wraz z matką i starszym bratem Piotrem zamieszkał w Szczytnie, jego rodzinę boleśnie naznaczyły dziejowe zawieruchy – rewolucja bolszewicka w Rosji i dwie wojny światowe.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.