Kryzys nie omija Szczytna. Ludzie zatrudnieni m.in.
w podległych miastu placówkach tracą pracę, a władze mówią dużo
o konieczności zaciskania pasa. Nie wszystkim jednak powodzi się źle. W Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej utworzono stanowisko zastępcy dyrektora, na które powołano bratową burmistrz Danuty Górskiej.
RACJONALIZACJA PO SZCZYCIEŃSKU
Coraz częściej pojawiają się niepokojące sygnały o redukowaniu etatów w szczycieńskich szkołach i przedszkolach. Niedawno, o czym pisaliśmy, ubyło też miejsc pracy w Miejskiej Bibliotece Publicznej. Władze miasta tłumaczą, że ma to związek z racjonalizacją zatrudnienia w podległych samorządowi placówkach i wcale nie oznacza utraty zatrudnienia Wiary tym wyjaśnieniom nie daje radna Anna Rybińska.
– Mam kontakt z osobami, które zostały zwolnione. Dla nich utrata pracy to dramat – mówi radna. Zwolnione osoby to według jej rozeznania kobiety znajdujące się trudnej sytuacji życiowej – zmagające się z chorobami albo samotne. W ich gronie jest też siostra radnej cierpiąca na cukrzycę. Dotychczas była zatrudniona w jednej ze szczycieńskich szkół. Jako pracownica obsługi miała niską pensję i z trudem wiązała koniec z końcem, a teraz została praktycznie pozostawiona bez środków do życia.
DLA JEDNYCH AWANS, DLA INNYCH - BRUK
W związku z redukcją etatów tym bardziej intrygujące wydaje się radnej utworzenie stanowiska zastępcy dyrektora w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej. W odpowiedzi na wcześniejszą interpelację Rybińskiej burmistrz uzasadniała to m.in. racjonalizacją zatrudnienia polegającą na połączeniu etatów dwóch kierowników sekcji, których obowiązki pełni aktualny zastępca. Radnej jednak te wyjaśnienia nie przekonują. O prawdziwe powody powstania stanowiska zastępcy szefa MOPS-u Anna Rybińska dopytywała burmistrz Danutę Górską podczas ubiegłotygodniowego posiedzenia jednej z komisji Rady Miejskiej.
– Czy akurat przyczyną utworzenia stanowiska zastępcy dyrektora nie było to, że zajmuje je osoba z pani rodziny? – dociekała radna. Burmistrz potwierdziła, że rzeczywiście z zastępczynią szefowej MOPS-u łączą ją rodzinne więzy. Jest ona bratową burmistrz.
– W różnych miejscach w Szczytnie pracują członkowie mojej rodziny. Niektórzy już od kilku lub kilkunastu lat i trudno, żeby byli pozbawieni z tego powodu możliwości awansu – odpierała zarzuty Górska.
– Nikt nie może być w związku z tym napiętnowany – dodawała.
Rybińska zapewniała, że nie chodzi jej wcale o piętnowanie kogokolwiek, ale uzyskanie odpowiedzi na pytania, które kierują do niej mieszkańcy, w tym także pracownicy MOPS-u.
– Dzwonią do mnie i pytają czy przypadkiem nie boję się zadać pani tego pytania. Mówią: „Co ty, Rybińska, taką dużą dietę dostajesz, że boisz się zapytać” – relacjonowała przebieg rozmów radna. Dodała, że bardzo ją boli to, że jej siostra straciła pracę.
– Pani członek rodziny awansował, a mój został wyrzucony na bruk – nie kryła goryczy Rybińska.
Ewa Kułakowska