Zatrudnienie członków rodzin radnych w podległych miastu lub obsadzanych „z partyjnego klucza”jednostkach stało się powodem kłótni, która wybuchła podczas wtorkowej sesji Rady Miejskiej. Zaczęło się od pytania o posadę w MDK-u dla Karola Furczaka. W jego obronie stanął wiceprzewodniczący rady Robert Siudak, który wytknął dwóm radnym PiS-u, że ich krewne dostały pracę w kierowanym przez Henryka Żuchowskiego KRUS-ie.

Awantura o posadki
Wiceprzewodniczący Robert Siudak wytknął radnym Teresie Moczydłowskiej (w środku) i Annie Rybińskiej, że ich krewne zostały zatrudnione w KRUS-ie kierowanym przez szefa powiatowych struktur PiS-u. - Głupstwa pan opowiada - skwitowała jego słowa Moczydłowska

Nie cichnie burza po zatrudnieniu radnego Karola Furczaka w Miejskim Domu Kultury. Sprawa ta wzbudziła duże emocje podczas wtorkowej sesji Rady Miejskiej. - Czy informacja o wakacie w MDK-u ukazała się na stronie Biuletynu Informacji Publicznej? Dlaczego nie ogłoszono konkursu? Czy byli inni kandydaci na to stanowisko? - dociekała radna Anna Rybińska, dopytując burmistrza jeszcze o to, ilu członków rodzin radnych zostało zatrudnionych od początku jego kadencji w podległych miastu jednostkach. Zamiast włodarza, głos zabrał wiceprzewodniczący rady Robert Siudak, dziwiąc się, że Rybińska tak bardzo interesuje się polityką kadrową prowadzoną w samorządowych instytucjach. Wytknął jej, że sama pracowała w podległej miastu szkole za czasów, gdy burmistrzem był Henryk Żuchowski.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.