Sanok, wiekowy podkarpacki gród, kojarzony dziś jest przez wiele osób z dużym skansenem, fabryką autobusów, Grzegorzem z Sanoka, Zdzisławem Beksińskim i Arturem Andrusem, który tam się wyedukował.

Baner po przejściachÓw powszechnie znany dziennikarz, kabareciarz i nie tylko, w ciągu ostatniego roku co najmniej dwukrotnie (może było coś więcej) pisał w swoich felietonach o sprawach związanych ze Szczytnem. Podczas ubiegłych wakacji odniósł się w „Zwierciadle” do radiowego wywiadu, w którym nasza redakcyjna koleżanka Grażyna Saj-Klocek opowiadała o handlowym epizodzie Krzysztofa Klenczona i jego krótkiej (ale jednak) przygodzie ze „Społem”. Teraz, zanim napisał coś do tygodnika „Angora” (rubryka „Antylopa z Podbeskidzia”), zbierającego rozmaite ciekawostki z pism z całego kraju, przeczytał tekst z przedostatniego „Kurka” dotyczący obywatelskiego ścigania sprawcy niszczenia baneru jednego z kandydatów do Parlamentu Europejskiego. Potem stworzył trochę wierszowany, a trochę nie felieton, w którym pół żartem, pół serio odniósł się do sprawy.

Baner ciachnięty przez niedoszłego Zorro wisi (sklejony – fot. 1) na ulicy Niepodległości. Może nie warto go po wyborach wyrzucać czy oddawać do utylizacji, tylko przechować jako pamiątkę dla potomnych? A czy ktoś pomyślał o stworzeniu gdzieś muzeum poświęconego rozmaitym wyborom? Wiele osób pamięta plakat sprzed ponad trzech dekad nawiązujący do westernu „W samo południe”. Podobnych ciekawostek i białych kruków na pewno by się uzbierało.

 

TAJEMNICZY TEREN

Tabliczki zakazujące wstępu do różnych miejsc są przywieszane lub stawiane od lat i nikogo to nie dziwi – choć nie wszyscy podobnych zakazów przestrzegają. Od lat niszczeje kasyno znajdujące się na obrzeżach Akademii Policji w Szczytnie. Niewiele osób dostrzega podobieństwo losów tego obiektu do szczycieńskiej wieży ciśnień. Do dawnego poniemieckiego budynku zaczęto coś dosztukowywać, ale prace stanęły jeszcze w ubiegłym wieku . Teraz wygląda to wszystko obciachowo, choć wyrastające od wewnątrz drzewa prezentują się całkiem oryginalnie (fot. 2) . Nieużytkowany obiekt zachęcał młodzież, by przez dziurę w płocie lub niskie ogrodzenie tam wchodzić. Tabliczki nie zawsze się pojawiały – ostatecznie teren jest ogrodzony, należał do WSO, potem WSPol i teoretycznie osoby postronne wstępu tam nie miały, ale jednak teraz tabliczka wisi na nowszej części budynku. Treść napisu jest trochę tajemnicza – mamy tu do czynienia po prostu z… terenem (fot. 3).

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.