Aleksander Wołos, artysta nietuzinkowy, słynący

z wszechstronności, ogromnego poczucia humoru i sympatii do ludzi zaprezentował na wystawie w Muzeum Mazurskim swój twórczy dorobek z okresu ostatnich 51 lat. Podczas wernisażu odbył się benefis, w trakcie którego wielbiciele talentu znanego plastyka oraz jego przyjaciele podziękowali mu za przeszło pół wieku pracy artystycznej.

Benefis z kutią

KOCHA LUDZI I SZTUKĘ

Otwarcie wystawy prac Aleksandra Wołosa pt. „Aspekty retrospekcji” (22 lutego) miało wyjątkowy charakter. Po pierwsze ze względu na osobę autora - postać znaną i cenioną w świecie sztuki, po drugie z powodu eksponowanych dzieł obejmujących całą dotychczasową działalność artysty. Wernisaż w Muzeum Mazurskim stał się zarazem benefisem twórcy. Uczestniczyli w nim licznie przybyli wielbiciele jego talentu, przyjaciele, władze samorządowe oraz syn Lucjan, na co dzień pełniący funkcję sekretarza miasta w szczycieńskim urzędzie. Jak każdy benefis, także i ten nie mógł się obyć bez hymnów pochwalnych na cześć artysty. Pieśń pt. „Pierwszy siwy Wołos”, napisaną specjalnie na tę okazję do melodii znanego szlagieru odśpiewał komisarz wystawy Andrzej Symonowicz z towarzyszeniem zespołu Jerzego Antoszkiewicza oraz pianisty Zbigniewa Kmicińskiego. Za lata pracy twórczej Aleksandrowi Wołosowi dziękowali m.in. kustosz Muzeum Mazurskiego Monika Ostaszewska-Symonowicz oraz dyrektor Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie Janusz Cygański. Oboje podkreślali, że oprócz bycia doskonałym twórcą, bohater wieczoru jest też niezwykłym człowiekiem, emanującym ciepłem, życzliwością i rzadko spotykanym poczuciem humoru.

- W twórczości Aleksandra Wołosa widać miłość do ludzi, piękny charakter i piękny umysł - mówiła Monika Ostaszewska-Symonowicz. Wśród prezentów, które otrzymał artysta, znalazł się dość nietypowy podarunek - jego ulubiona potrawa, kutia. Aleksander Wołos oczywiście nie odmówił sobie skosztowania tego mało u nas znanego specjału, dając przy tym wyraz poczuciu humoru.

- Jestem tak wzruszony, że muszę posilić się kutią - zakończył swoje wystąpienie podczas wernisażu.

DOKTOR NAUK ROLNICZYCH

Mieszkający od lat w Olsztynie Aleksander Wołos urodził się w 1934 roku w Hołownie na Polesiu Lubelskim. Parał się nietypową jak na artystę plastyka profesją. Ukończył studia na Wydziale Zootechnicznym olsztyńskiej Wyższej Szkoły Rolniczej, a następnie uzyskał tytuł doktora habilitowanego nauk rolniczych w zakresie biochemii zwierząt. Wcześniej próbował podjąć kierunek studiów zgodny ze swoją życiową pasją.

- Nie dostałem się na na warszawską ASP, bo towarzysz Stalin mnie nie lubił - mówi nieco żartobliwie, choć z nutką goryczy Aleksander Wołos, dodając, że przyczyniła się do tego jego „nieprawomyślność”. Do 1982 roku był nauczycielem akademickim i pracownikiem naukowym ART. Przez lata usiłował godzić swój zawód z miłością do sztuk plastycznych. Pierwsze rysunki wykonał jako student dla akademickiego pisma „Życie Kortowa” oraz dziennika regionalnego „Głos Olsztyński” w połowie lat 50. Aleksander Wołos słynie przede wszystkim z twórczości satyrycznej, jest też uznanym karykaturzystą. Jego rysunki pojawiały się m.in. w „Szpilkach”, „Polityce”i „Wprost”. W swoim dorobku ma również pięć wydawnictw książkowych, ponad sto projektów okładek, głównie do podręczników i skryptów akademickich oraz pięć zrealizowanych projektów medali. Jest laureatem szeregu ogólnopolskich i zagranicznych nagród. Artysta korzysta z wielu technik plastycznych, takich jak drzeworyt, linoryt, rzeźba w gipsie, malarstwo olejne i pastel.

JEST CO OGLĄDAĆ

O tym, jak wszechstronnym twórcą jest Aleksander Wołos, świadczą prace zgromadzone w szczycieńskim muzeum. Znalazły się tu jego wczesne szkice ołówkowe, rysunki satyryczne komentujące rzeczywistość polityczno-społeczną, a także pierwszy raz prezentowane rzeźby gipsowe. Oprócz tego na ekspozycji można oglądać galerię portretów członków rodziny, spośród których na szczególną uwagę zasługują te ukazujące Mamę artysty. Wśród zgromadzonych prac są też linoryty, drzeworyty, projekty okładek oraz obrazy olejne i pastele przedstawiające krajobrazy, w tym także te z okolic Pasymia, z którego pochodzi żona twórcy. W miasteczku nad Kalwą Aleksander Wołos bywa zresztą bardzo często, tu również tworzy swoje dzieła.

Wystawę prac artysty w szczycieńskim muzeum można oglądać do końca maja.

Ewa Kułakowska/Fot. A. Olszewski