Zabrakło odrobiny szczęścia reprezentantom Szczytna na Mistrzostwach Polski Młodzików w lekkoatletyce. Żadnemu z piątki sportowców nie udało się zdobyć medalu. Czwórka z nich pobiła jednak swoje rekordy życiowe.
Na dwudniowych Mistrzostwach Polski Młodzików w Lekkoatletyce w Słubicach (27-28 września) nasze miasto reprezentowała piątka szczytnian trenujących pod okiem Ireneusza Bukowieckiego. Żadnemu z nich nie udało się stanąć na podium, ale - zdaniem trenera - spisali się bardzo dobrze.
Pech płotkarzy
Największe nadzieje pokładano w młodym płotkarzu Michale Sterańcu. Zdaje się, że i on najbardziej liczył na medal, ale przeszkodziły mu... kiepskie bloki startowe na słubickim stadionie.
- Przy starcie na 300 m tak dynamicznie ruszył, że blok odjechał mu do tyłu i zburzył dalszy rytm biegu. Michał próbował za wszelką cenę dogonić czołówkę, chociaż po niefortunnym starcie atakował płotki nie tą nogą - opowiada trener Bukowiecki.
Ostatecznie przybiegł szósty, z czasem 40.86. Trener uważa, że jak na debiut na Mistrzostwach Polski, to niezły wynik.
Także Przemek Terlik - drugi płotkarz - może mówić o braku szczęścia na zawodach. Jemu też dały się we znaki bloki i chęć zwycięstwa za wszelką cenę. Po zajęciu trzeciego miejsca w zawodach makroregionalnych i pobiciu życiowego rekordu, spodziewano się, że zdobędzie medal na mistrzostwach.
- Tak by pewnie było, gdyby "Przemo" posłuchał mojej rady. Mówiłem mu, żeby biegł swoim rytmem i nie zwracał uwagi na innych. Ale on za bardzo chciał wygrać - analizuje przegraną podopiecznego Ireneusz Bukowiecki.
Z początku Przemek jeszcze słuchał wskazówek trenera i był drugi. Przy tak bliskiej perspektywie zwycięstwa, emocje wzięły górę. Szósty płotek zahaczył kolanem, przewrócił następny i został zdyskwalifikowany.
Nie tylko zawodnikom, ale i ich opiekunowi towarzyszył w Słubicach wyjątkowy pech. W dniu głównych zawodów znalazł się w szpitalu z wirusowym zatruciem.
Życiowe rekordy
Zdecydowanie największą niespodziankę zgotował trenerowi Igor Bogusz. W biegu na 300 m był dziewiąty, poprawiając przy tym swój rekord życiowy. Wśród biegaczy ze swojego rocznika (1989) okazał się najszybszy.
- Bardzo krótko trenował i miał kłopot z mięśniem dwugłowym. Za rok na pewno będzie biegał w granicach 40 sekund - przewiduje Ireneusz Bukowiecki.
Na tej samej pozycji, w rzucie dyskiem uplasowała się młoda szczytnianka Hania Afanasjew. Również ona poprawiła swój rekord życiowy o jeden metr - do 28,51 m.
- Za rok będzie walczyć o podium - zapewnia trener.
Kolejna dziewczyna w szczycieńskiej grupie - Kasia Trzcińska zajęła szóste miejsce w biegach na 300 m przez płotki.
- Pobicie rekordu życiowego o 0,2 sekundy i jeszcze jego poprawa w ciągu roku o 2,5 sekundy to świetne osiągnięcia. Kasia jest bardzo pracowita, to pomoże jej zdobywać dalsze sukcesy - chwali zawodniczkę trener Bukowiecki.
Sport po szczycieńsku
W tym roku dla lekkoatletów znalazło się co prawda nieco więcej pieniędzy w miejskiej kasie, ale zdaniem trenera to i tak kropla w morzu potrzeb.
- Dziwnie jest ze sportem w naszym mieście. Władze miejskie dużo mówią, ale niewiele robią, by go wesprzeć - żali się Ireneusz Bukowiecki, dodając że jego sekcja może ćwiczyć i odnosić sukcesy dzięki życzliwości kierownictwa WSPol., która udostępnia obiekty i sprzęt.
- Podziękowania należą się też trójce nauczycieli - Andrzejowi Fitasowi oraz Ewie i Mariuszowi Studniakom - którzy "wyłapują" uzdolnionych uczniów i przysyłają do mnie i trenerów innych sekcji. Dzięki nim rzeczywiście udało się znaleźć kilka potencjalnych talentów - mówi Ireneusz Bukowiecki.
Katarzyna Mikulak
2003.10.08