Jedni nie płacą, bo nie mają z czego. Drudzy robią to z wyrachowania. Sankcje prawne, łącznie z wyrokami eksmisyjnymi, nie robią na dłużnikach wrażenia, bo na bruk nikt nie może ich wyrzucić. Dyrektor szczycieńskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej domaga się bardziej zdecydowanych działań wobec opornych lokatorów.

Bezkarni dłużnicy, bezradne miasto

ODSETKI ROSNĄ

Wystarczy nawet krótki spacer ulicą 1 Maja w Szczytnie i rzut oka na stojące tam budynki komunalne, by się przekonać, jak fatalny wpływ na estetykę miasta może mieć niepłacenie czynszów przez część lokatorów zajmujących zasoby ZGK. Odrapane przedwojenne kamienice, z których wiele nadaje się już tylko do rozbiórki, opadające tynki, stare, nieszczelne okna, mocno przybrudzone elewacje pamiętające jeszcze początek XX wieku są stałym elementem szczycieńskiej starówki. Brak funduszy na remonty to jedna z większych bolączek ZGK związanych z dłużnikami. Obecnie regularnie nie płaci czynszów 212 lokatorów spośród łącznej liczby 1260 zasiedlających zasoby miasta. To niecałe 17% wszystkich użytkowników lokali komunalnych, czyli blisko dwukrotnie mniej niż jeszcze trzy lata temu. Mimo to dyrektor Zakładu Gospodarki Komunalnej w Szczytnie Leszek Mierzejewski jest daleki od optymizmu, bo choć zmniejsza się liczba dłużników, to rośnie kwota zaległości.

- Wynika to stąd, że osoby, które nie płaciły, nie płacą nadal, wobec czego narastają im odsetki. Mamy lokatorów zalegających nawet na 10-12 tys. złotych - mówi Leszek Mierzejewski.

PRZYZWYCZAJENI DO NIEPŁACENIA

Zdaniem dyrektora, wielu dłużników byłoby stać na uiszczanie należności, choćby w ratach. Dlaczego zatem tego nie robią?

- Po prostu nie poczuwają się do płacenia, przyzwyczaili się do takiego zachowania - odpowiada szef ZGK.

Jego zdaniem nie wykazują oni często nawet odrobiny dobrej woli i chęci zmniejszenia swoich długów.

- Kiedy niedawno jeden z wykonawców remontów potrzebował chętnych robotników do prostych prac, zaproponowałem niektórym dłużnikom, by się do niego zgłosili. Nie byli jednak tym zainteresowani - opowiada dyrektor.

Najbardziej bulwersuje go to, że spora grupa osób zalegających z należnościami zajmuje lokale o dość wysokim standardzie, z ciepłą wodą, centralnym ogrzewaniem i innymi mediami. Za większość tych wygód za dłużników płaci zakład.

- Nie mam nawet możliwości odłączenia im np. wody czy kanalizacji, bo to są media zbiorowe - ubolewa dyrektor Mierzejewski.

Przypomina też, że w Szczytnie od pięciu lat obowiązuje najniższa stawka czynszu za mieszkania komunalne w województwie. Wynosi ona 2,44 zł za m2. Do tego dochodzą jeszcze zniżki za brak np. c.o. czy ciepłej wody.

Z SALONÓW DO RUDERY

Wygląda na to, że na razie nie ma skutecznego sposobu na egzekwowanie należności. Oporni lokatorzy czują się więc bezkarni.

- Jeszcze przed wejściem w życie ustawy o niemożności wyrzucania takich osób na bruk miałem jakieś pole manewru. Teraz jest już gorzej - przyznaje Leszek Mierzejewski.

Na dłużnikach nie robią większego wrażenia nawet wyroki o eksmisję. W tym roku zapadło ich już 11. Nie załatwiają one jednak sprawy, bo eksmitowanym miasto musi zapewnić lokale socjalne, a z tym jest spory problem. Tego typu mieszkań stale w Szczytnie brakuje. Według dyrektora Mierzejewskiego skutecznym sposobem walki z dłużnikami byłoby przesiedlanie ich do obiektów o niskim standardzie, bez wygód, jakie mają w zajmowanych dotąd zasobach komunalnych.

- Miasto powinno czynić starania o budowę lub adaptację takich budynków dla lokatorów, którzy nie płacą - uważa dyrektor.

Dodaje, że są nawet osoby chętne do przeprowadzki z droższych lokali o wysokim standardzie do obiektów o znacznie gorszych warunkach, ale za to dużo tańszych. Takie rozwiązanie przyniosłoby zakładowi i miastu sporo korzyści.

- W ten sposób udałoby się odzyskać wiele mieszkań o wysokim standardzie i dać je osobom, które stać na płacenie czynszu - mówi Leszek Mierzejewski.

Inne zdanie na ten temat ma burmistrz Paweł Bielinowicz. Według niego lepiej budować nowe obiekty komunalne, takie jak choćby ten oddany niespełna rok temu do użytku na ul. Łomżyńskiej niż w jakikolwiek sposób adaptować stare. Burmistrz uważa też, że budynków o niskim standardzie jest w mieście bardzo dużo.

- Nie musimy więc tworzyć żadnych dodatkowych zasobów - mówi.

Ewa Kułakowska

2006.10.04