Jedni szukają pracy, inni pracowników. W gminie Świętajno tych pierwszych jest więcej, co nie znaczy, że i drudzy nie mają problemów.

.

Bezrobocie - prawda czy fałsz

Łyk statystyki

Gmina Świętajno liczy sobie 6323 mieszkańców, spośród których blisko 4,8 tysiąca to osoby pełnoletnie. Z tego grona nieco ponad 900 (w tym 457 kobiet) pozostaje bez pracy. Zasiłek dla bezrobotnych przysługuje zaledwie 142 osobom. Tylko w styczniu br. do rejestrów Powiatowego Urzędu Pracy trafiło kolejnych 51 mieszkańców gminy Świętajno, a w tym samym czasie jedynie 16 osób podjęło pracę.

Bezrobocie dotyka ludzi młodych, nie posiadających doświadczenia. Na koniec roku 2003 zarejestrowanych było 32 absolwentów (w tym 22 kobiety). Mimo uzyskania dyplomów ukończenia wyższych uczelni, pracy nie znalazło 6 osób (same kobiety).

Pracowników nie potrzeba

Kamila Wnuk od ponad pół roku poszukuje pracy, systematycznie podwyższając swoje kwalifikacje.

- Ukończyłam Policealne Studium Żywienia o kierunku hotelarsko-turystycznym, kurs pracownika firmy handlowej z obsługą komputera i kasy fiskalnej, a obecnie uczę się języka angielskiego. Próbuję znaleźć zatrudnienie nie tylko w naszym powiecie, ale też w Olsztynie, a nawet bardziej oddalonych miastach. Raz mi się udało, pracowałam przez 8 miesięcy w Gdańsku - mówi.

Inna, 22-letnia mieszkanka Świętajna mówi, że już zrezygnowała z poszukiwania pracy.

- W sklepach trzeba pracować ponad 10 godzin za najniższą płacę. U nas w Świętajnie nie ma praktycznie możliwości podjęcia jakiejkolwiek pracy, a do Szczytna nie opłaca się dojeżdżać, bo po odliczeniu kosztów dojazdu zostaje "marne kieszonkowe". Coraz częściej wymagany jest staż pracy lub wyższe wykształcenie. Zatrudnić się nie ma gdzie, a uczyć nie ma się za co. I tak kółko się zamyka - podsumowuje.

Nie wszyscy jednak się poddają. Do większości gminnych firm i sklepów prawie codziennie ktoś przychodzi z zapytaniem o pracę. O funkcję bibliotekarza w Kolonii ubiegało się 13 osób.

- Kilkakrotnie pytano mnie czy nie przyjmujemy do pracy. Ludzie są tak zdesperowani, że szukają czegokolwiek, chcą pracować nawet za najniższą stawkę, a do tego bez zarejestrowania - mówi właścicielka sklepu w Świętajnie.

"Papierowe" bezrobocie

Dla tych, którzy nie mają środków do życia ostatnią deską ratunku jest Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej.

- Wpływa do nas co miesiąc około 80 podań. Większość potrzebujących to osoby bezrobotne. Zasiłki przyznajemy tylko tym, którzy nie mają żadnego dochodu lub ich jedynym źródłem utrzymania jest zasiłek rodzinny - mówi kierownik GOPS Ewa Gronowska.

Desperacko poszukują zatrudnienia ci, którzy faktycznie nie mają żadnego źródła dochodu. Jednak wiele osób pracuje "na czarno".

- Opiekuję się dzieckiem znajomych. Nie jestem zarejestrowana, bo wolę otrzymać więcej pieniędzy do ręki. Do tego jeszcze przepisuję komputerowo prace - zdradza nam inna mieszkanka Świętajna, 26-letnia "bezrobotna".

Zdarza się też odwrotnie, że to pracodawcy, mimo starań, nie mogą znaleźć pracowników. W spychowskim ośrodku wypoczynkowym pracownika poszukiwano około miesiąca.

- No ogłoszenie o pracy w charakterze pomocy kuchennej nikt się nie zgłosił. Osobiście dzwoniłam do kilku osób z ofertą pracy, ale zainteresowania większego nikt nie wykazał - żali się recepcjonistka ośrodka. - Może to duże bezrobocie jest tylko takie "papierowe"? - zastanawia się.

Joanna Radziewicz

2004.03.17