Na początku I wojny światowej Szczytno stało się areną krwawych walk rosyjsko-niemieckich. Losy miasteczka, będącego ważnym punktem strategicznym, ważyły się do ostatniej chwili...
Strategiczny punkt
Były ostatnie dni sierpnia 1914 roku. Pierwszy miesiąc wojny na froncie wschodnim, wbrew chełpliwym zapowiedziom sztabu generalnego armii rosyjskiej w stylu "zarzucimy ich czapkami", kończył się dla Rosjan tragicznie.
Po bitwie pod Tannenbergiem zagrożona okrążeniem i całkowitym zniszczeniem Armia "Narew" po lasach i bezdrożach cofała się w popłochu.
Bitwa o Prusy Wschodnie była przez Rosjan przegrana. Wojska niemieckie, zaciskając pierścień okrążenia, parły jednocześnie główną drogą Olsztynek - Jedwabno - Szczytno, chcąc jak najbardziej rozczłonkować cofające się w panice oddziały rosyjskie. W ciągu kilku dni Niemcy dotarli do przedmieść Szczytna z zamiarem zajęcia miasta z marszu. Tu trafili jednak na zdecydowany opór.
Zdobycie Szczytna i wielkiego węzła kolejowo-drogowego miało dla obu walczących stron duże znaczenie nie tylko strategiczne, ale i propagandowe.
Utrzymać miasto
Gdy do miasta dotarły wieści, że bitwa pod Olsztynkiem skończyła się klęską Armii "Narew", dowódcy maszerujących na północ oddziałów otrzymali rozkaz - "zatrzymać się i okopać na przedpolach od strony Jedwabna i Olsztyna. Miasto Szczytno utrzymać za wszelką cenę".
Czasu było niewiele, w każdej chwili spodziewano się nadejścia Niemców. Gorączkowo kopano okopy i umocnienia. Wychodzące z lasu od strony Jedwabna i Olsztyna oddziały niemieckie natknęły się na zdecydowany opór.
Zdobycie grodu z marszu spaliło na panewce, generał von Hindenburg, chcąc uniknąć strat w ciężkich, ulicznych walkach i oszczędzić miasto od zniszczenia, wydał rozkaz - wstrzymać czołowe natarcie, atakować Szczytno od północy i od południowego zachodu. Oddziały niemieckie obeszły więc rosyjską obronę i uderzyły od strony Dębówka i Roman. Pomocnicze uderzenie wyszło od strony Siódmaka i Rudki.
Rosjanie bronili się zaciekle, jednak wkrótce oddziały niemieckie zdobyły wieś Romany i dotarły w okolice browaru Dauma do północnego brzegu Jeziora Domowego Dużego. Atak niemiecki w kierunku śródmieścia zastopowany został przez rosyjskie przeciwuderzenie na bagnety przy mostku między jeziorami.
Inne oddziały niemieckie, atakujące miasto od strony Roman i Leman, dotarły do dzisiejszej ulicy Paderewskiego, a wkrótce potem do ul. Konopnickiej i brzegu Jeziora Domowego Małego. W odbitej części miasta stał kościół katolicki. Z wysokiej wieży obserwator artyleryjski zaczął kierować ogniem artylerii niemieckiej na pozycje rosyjskie.
Ostrzał z wieży
Sytuacja Rosjan broniących dwóch kluczowych punktów oporu w mieście - mostka między jeziorami i górującej nad miastem ulicy Poznańskiej, stawała się krytyczna. Ustawione w okolicy Dębówka armaty zasypywały pociskami ich pozycje.
Wszystko zmieniło się, gdy od strony Rozogów nadjechały cztery baterie rosyjskich, trzycalowych dział (cal - 24 mm). Ustawione w połowie drogi między Olszynami a Szczytnem (dziś leży tam przy drodze pamiątkowy głaz), ostrzeliwać zaczęły okolice katolickiego kościoła. Ogniem dział kierował z wieży kościoła ewangelickiego rosyjski obserwator. Nawała ogniowa trwała ponad godzinę. Runęła część wieży kościelnej, paliła się plebania i okoliczne domy.
Pozbawiona kierującego ogniem obserwatora niemiecka artyleria umilkła. Nie chcąc razić ogniem swoich, wstrzymała ostrzał pozycji wroga. Rosjanie, korzystając z tego, próbowali odbić utracony teren w mieście. Wzdłuż ulicy Poznańskiej ruszył nowy atak na bagnety.
Interwencja Hindenburga
Niemiecki szturm na miasto załamał się. Zaniepokojony tym dowódca oddziałów niemieckich zawiadomił głównodowodzącego generała von Hindenburga. Ten wkrótce przyjechał samochodem i ze wzgórza w pobliżu leśniczówki Wrzos nad jeziorem Sasek Wielki, obserwował przebieg bitwy o miasto.
Przez telefon popłynęły wkrótce nowe rozkazy. Żołnierze niemieccy, którzy okopali się wzdłuż ulicy Poznańskiej, mieli utrzymać swoje pozycje. Oddziały niemieckie atakujące Rosjan w okolicy Siódmaka, od strony Rudki i Zabiel otrzymały zadanie wzmocnienia natarcia.
Po chwilowej przerwie w walkach, bitwa o Szczytno rozgorzała od nowa. Atak piechoty niemieckiej na wschodnią stronę miasta zakończył się pomyślnie, bo strzelanina z broni ręcznej i maszynowej z tamtej strony nasiliła się, a wkrótce potem, od strony leśniczówki Gizewo, zagrzmiały niemieckie działa.
Rosjanom, broniącym miasta, groziło okrążenie. Podpalając domy, żołnierze rosyjscy zaczęli wycofywać się główną ulicą w kierunku koszar. Tu, koło cmentarza ewangelickiego, znów doszło do walki na bagnety. Część Rosjan przebijała się w kierunku Olszyn, część na Lipowiec i Księży Lasek, niektórzy rzucali broń i podnosili ręce do góry.
W zapadających ciemnościach walki ustały. Jedynie łuny dogasających pożarów na horyzoncie świadczyły, że pierwszy akt długiego, krwawego dramatu, jakim była I wojna światowa, dobiega końca.
Po wojnie, dla upamiętnienia najkrwawszych walk o Szczytno, na górującym nad miastem wzgórzu przy ulicy Poznańskiej, w miejscu, gdzie pochowano poległych żołnierzy niemieckich i rosyjskich, wzniesiono kamienne ogrodzenie. Na granitowym głazie widnieje wyryty symbol Żelaznego Krzyża, odznaczenia, które nadawano za waleczność i odwagę na polu walki i wyryto napis "Für's Vaterland" - dla ojczyzny. Pomnik ten stoi do dziś.
Zbigniew Janczewski
2005.08.17