Mieszkańcy kolonii wsi Wyżegi czują się szykanowani przez wójta Grzegorza Zapadkę. Ma mścić się za to, że zamknęli przejazd przez drogę położoną na ich gruncie. - To dlatego, że wójt nie chciał jej wykupić - twierdzą.

Bolesne skutki sporu o drogę

PRYWATNA DROGA

Państwo Rósołowie z kolonii Wyżegi kupili dwadzieścia lat temu od Agencji Nieruchomości Rolnych działkę leżącą w pobliżu ich gospodarstwa, a dekadę później drugą do niej przyległą. Przez nabyte grunty biegła droga, którą gmina traktowała jako swoją. Dbała o jej utrzymanie, wycinała przydrożne drzewa, nawoziła żwir, itp. Korzystali z niej mieszkańcy Przeździęku, Piwnic, Baranowa, Karolinki i Rokitki, a także leśnicy oraz grzybiarze. I byłoby tak pewnie do dziś, gdyby Rósołowie nie postanowili skorzystać z unijnych dopłat. Komisja sprawdzająca prawidłowość dokumentów, doszukała się jednak, że w wykazanych przez nich gruntach zabrakło areału, który stanowiła droga biegnąca przez nabyte działki. Zdaniem kontrolerów stanowiła ona ich integralną część. Na państwa Rósołów agencja nałożyła karę finansową w wysokości 4 600 zł skutkującą utratą unijnych dopłat w następnych latach. Po jakimś czasie Rósołowie postanowili sprawę uregulować. Zwrócili się do wójta, aby ten odkupił od nich część działki stanowiącą drogę, o niewielkiej zresztą powierzchni, bo wynoszącej 42,7 ara. Wójt nie chciał o tym słyszeć.

- Powiedział mi, że droga nie jest mu potrzeba, bo do wszystkich gospodarstw jest inny dojazd – relacjonuje Kazimierz Rósoł. Nie znajdując innego wyjścia, we wrześniu tego roku umieścił przy drodze tabliczkę z napisem: „Teren prywatny. Wstęp wzbroniony” i postawił bramę.

SZYKANY WÓJTA

Postawienie tabliczki, jak twierdzą mieszkańcy kolonii Wyżegi, czyli rodziny Rósołów i Lubowieckich, tak zdenerwowało wójta Grzegorza Zapadkę, że teraz ich szykanuje.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.