Przed wojną na terenie naszego powiatu Święta Bożego Narodzenia obchodzono inaczej. Dziś pozostało u nas już tylko około pięciuset osób, które nadal kultywują dawną tradycję. To wierni Kościoła ewangelicko-augsburskiego
.
JUTRZNIA W MIEJSCE PASTERKI
W odróżnieniu od katolików, nie mają pasterki. Jej odpowiednikiem jest jutrznia. Zazwyczaj rozpoczynała się o godzinie 5.00 albo 6.00 rano i trwała kilka godzin.
- Dziś nabożeństwo to odbywa się później - mówi Witold Twardzik, pastor parafii ewangelicko-augsburskiej w Pasymiu. - Zazwyczaj po południu. Wiernych jest mało, przyjeżdżają często z odległych miejscowości. We wczesnych godzinach rannych mieliby utrudniony dojazd.
Na jutrzni śpiewa się pieśni spisane w dziele pod tytułem "Nowo wydany kancjonał pruski". Księga ta powstała w 1741 roku i do 1911 miała około 60 wydań.
WIECZERZA Z MODLITWĄ
Po jutrzni odbywa się wieczerza wigilijna. W przeciwieństwie do katolików, ewangelicy nie mieli w tradycji postu. Opłatek także jest u ich pewnym novum.
- Jest dużo małżeństw mieszanych z katolikami - wyjaśnia pastor Twardzik. - Powoli przejmujemy od nich ten obyczaj.
Wieczerzę rozpoczyna modlitwą ojciec rodziny. Potem siada się za stołem. Ewangelicy nie przywiązują wagi do rodzaju potraw. Ważne, aby były smaczne. Najważniejszy jest dla nich nastrój. Dawniej na stołach wigilijnych pojawiało się dość specyficzne danie. Była to siemieniotka-konopionka - zupa z konopi z cebulą i mąką jaglaną.
Gdy wieczerza dobiegła końca, ojciec rodziny czytał kazania z Postylli, czyli księgi z kazaniami. Najpopularniejszą z nich jest zbiór kazań Samuela Dambrowskiego, poznańskiego, a następnie wileńskiego kaznodziei ewangelickiego z XVII wieku. Lud księgę ową nazwał "Dambrówką". Zawiera ona kazania na wszelkie okazje.
- Dziś jeszcze ewangelickie rodziny prócz Biblii mają u siebie takie dzieła - mówi pastor Twardzik. - Czytywane są w chwilach, gdy rodzina czuje potrzebę refleksji. Jednak zwyczaj czytania kazań po kolacji wigilijnej zanika. Tempo życia jest teraz inne, a dla przykładu, jedno kazanie z "Dambrówki" zajmuje osiem stron.
DZIECIĄTKO JEZUS ZAMIAST MIKOŁAJA
W Wigilię do ewangelickich dzieci nie przychodzi święty Mikołaj. Prezenty daje dzieciątko Jezus. Dzieci musiały przygotować talerze, ustawić naokoło choinki, po czym kładły się spać. Matka niepostrzeżenie przywiązywała sznurek do dzwonka. Z drugim jego końcem szła do łóżka. Gdy zadzwoniła, dzieci biegły do swoich misek i znajdowały w nich słodycze. Mikołaj przychodził dopiero 6 stycznia.
Nowym obyczajem jest u ewangelików wspólna kawa i ciasto w pierwszy dzień świąt. W Pasymiu spotkanie to odbywa się w domu parafialnym. Na tę okoliczność dzieci przygotowują jasełka, czyli teatrzyk z aniołem, królem Herodem, pasterzami i śmiercią w rolach głównych.
Przed wojną w Pasymiu odprawiano zawsze dwa nabożeństwa ewangelickie. Jedno w języku polskim, drugie w niemieckim. Na 5500 wiernych, na polskie nabożeństwo przychodziło 3500 osób.
Po drugiej wojnie światowej rdzenni Mazurzy masowo wyjeżdżali do Niemiec Zachodnich. Na ich miejsce osiedlali się rzymskokatoliccy Polacy i grekokatoliccy Ukraińcy.
- Dziś na terenie powiatu mamy około 500 wiernych - mówi Alfred Tschirschnitz, proboszcz parafii ewangelicko-augsburskiej w Szczytnie.
Zbigniew Gorący
2005.12.21