Powiat szczycieński to miejsce przenikania się kultur, wyznań i tradycji. Od gospodarzy tych ziem – Mazurów oraz ludności osiadłej tu po wojnie następne pokolenia mogą czerpać wiedzę o dawnych zwyczajach i zatęsknić do czasów, kiedy święta pachniały choinką i domowymi wypiekami, a w Wigilię jechało się saniami do kościoła na jutrznię lub pasterkę. O Bożym Narodzeniu na Mazurach i Kurpiach opowiadają nam Hubert Jasionowski i Irena Mossakowska.

Boże Narodzenie u Mazurów i Kurpiów
Hubert Jasionowski w swoim księgozbiorze ma wiele cennych mazurskich ksiąg. Do dziś przechowuje też dzwonek, którym Święty Mikołaj obwieszczał swoje przyjście do dzieci w wigilijny wieczór/fot. Alan Kowalewski

NA MAZURACH

Naszym przewodnikiem po świątecznych zwyczajach na Mazurach jest znany fotografik przyrody Hubert Jasionowski, syn Mazurki, Grety Jasionowskiej z Jeleniowa. To właśnie w tej miejscowości się wychowywał wraz siostrą i z tym miejscem wiążą się jego wspomnienia z okresu Bożego Narodzenia. - Jako dzieci czekaliśmy na święta z wielkim utęsknieniem. To był dla nas czas, kiedy mogliśmy zjeść coś słodkiego. Wówczas słodkości należały do rarytasów i spożywało się je przy wyjątkowych okazjach – wspomina pan Hubert. W jego rodzinnym domu przygotowania do Wigilii zaczynały się już dwa tygodnie wcześniej. Każdy członek rodziny miał wyznaczone inne zadania. Do obowiązków dzieci należał wybór odpowiedniej choinki. - Razem z siostrą wyszukiwaliśmy takie drzewko w lesie będącym własnością naszej babci - opowiada nasz rozmówca. Do dziś z sentymentem wspomina zapach takiego drzewka.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.