Kiedyś niektóre niewiele róż­niły się od wiejskich chałup i mieściły po kilka pokoi. Inne mają długą historię i od wie­lu lat stanowią najbardziej charakterystyczne elementy architektoniczne w swoich miejscowościach. Są rów­nież takie, które dosłownie pachną nowością. Dwóch identycznych nie ma w całym powiecie. "Kurek" dokonał przeglądu siedzib władz sa­morządowych.

Budowle pełne niespodzianek

NADWERĘŻONE ZABYTKI

Najbardziej okazałe gmachy urzędowe stoją w dwóch mia­stach powiatu. Ratusze szczy-cieński i pasymski to również, w odróżnieniu od pozostałych siedzib samorządów gminnych, obiekty zabytkowe. Chociaż na tle swoich odpowiedników w innych miejscowościach pre­zentują się nader elegancko, z ich funkcjonowaniem wiążą się niedogodności, na które na­rzekają również urzędnicy w mniejszych ośrodkach. Najbar­dziej dojmującym problemem jest ciasnota. W przypadku ra­tusza w Szczytnie, urzędnicy na razie tylko nieśmiało prze­bąkują o braku metrów kwa­dratowych w będącym siedzibą aż trzech samorządów gmachu.

O wiele mniejszy ratusz pa­symski, choć zajmują go tylko władze gminy i posterunek po­licji, również charakteryzuje się niedoborem przestrzeni. Bur­mistrz Bernard Mius twierdzi jednak, że o budowie nowej sie­dziby samorządu nie może być na razie mowy.

- To nasze pobożne życzenie

- wzdycha burmistrz. Obydwa obiekty łączy jeszcze jedna wspólna cecha: jeden i drugi od wielu lat nie mogą doczekać się solidnego remontu, a ich stare, przybrudzone elewacje na pewno nie nadają splendoru reprezentacyjnym w końcu bu­dynkom.

JEDWABNO: KWIATY, KOMIN I... SALA SESYJNA

Nowa siedziba władz gminy Jedwabno swoją funkcję speł­nia zaledwie od kilku miesięcy. Obiekt stoi niemal w central­nym punkcie wsi, ale dooko­ła jest wiele wolnego miejsca. Starczyło go między innymi na duży parking, co na tle in­nych urzędów w okolicy można uznać za ewenement. Estetycz­ną, elegancko wkomponowaną w krajobraz bryłę szpeci tylko stojący obok stary komin. Jed­nak tym, co pierwsze rzuca się w oczy osobom po raz pierwszy

odwiedzającym siedzibę władz Jedwabna są piękne klomby urządzone przed frontową ścia­ną budynku. Rosnące na nich kwiaty robią wrażenie bodaj większe niż nowiutka siedziba urzędu gminy. Oprócz władz gminnych w nowym obiekcie przy ulicy Warmińskiej siedzi­bę ma również jedwabieńska OSP. Budynek, jak podkreśla wójt, spełnia wszelkie standardy.

- Pracuje nam się w nim do­brze - ocenia Włodzimierz Budny. Uznania włodarza gminy dla nowej siedziby sa­morządu nie podzielają jednak niektórzy radni. Ich zdaniem urząd ma jeden poważny man­kament: brak w nim sali se-syjnej. Wygląda więc na to, że posiedzenia rady będą nadal odbywały się w sali Gminnego Ośrodka Kultury. O tym, że powoduje to spore komplika­cje można się było przekonać chociażby podczas czerwco­wej sesji samorządu. Wówczas trwające przeszło sześć godzin posiedzenie przerwała dyplo­matycznie... dyrektor GOK Jolanta Pietruczuk, sugerując przewodniczącej Marii Pyrza-nowskiej zakończenie obrad ze względu na odbywające się w tej samej sali zaplanowane zajęcia dla dzieci. Radny Szczepan Worobiej zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt obradowa­nia rady poza urzędem,

- Często zdarza się, że w trak­cie sesji radni muszą zapoznać się z jakimiś dokumentami. Bieganie do innego budynku po papiery to duże utrudnie­nie - twierdzi Worobiej. Dla­czego w nowym urzędzie brak dużej sali? Wójt Budny tłuma­czy, że ze względu na koszty nie było sensu ujmować jej w pro­jekcie, skoro wykorzystywana byłaby tylko sześć razy w roku.

ŚWIĘTAJNO: CZYN SPOŁECZNY I CIEMNE KORYTARZE

Od 1989 roku siedzibą samo­rządu jest budynek przy ulicy Grunwaldzkiej. Wybudowany został w czynie społecznym, a prace trwały zaledwie rok. Według ówczesnego naczelni­ka gminy Świętajno Henryka Samborskiego tempo było bły­skawiczne, ale i potrzeba wy­jątkowo pilna. Poprzedni urząd mieścił się w tym samym bu­dynku, który dzisiaj służy jako posterunek policji.

- Były tam tylko cztery po­koje, jeden służył gminnej organizacji partyjnej - wyjaś­nia Samborski. Również tutaj urzędnicy sąsiadują ze straża­kami. Zdaniem wójta Janusza Pabicha funkcjonalność obiek­tu pozostawia wiele do życze­nia. Jako główne mankamenty wskazuje ciemne, wąskie kory­tarze, brak windy i... dwie pary drzwi, które trzeba pokonać, żeby dostać się do jego pokoju.

- Przydałaby się nam nowa siedziba, ale w obliczu o wiele pilniejszych potrzeb na razie nie mamy w planach takiej inwestycji. Byłoby to źle ode­brane przez społeczeństwo

- uważa wójt Pabich. Na razie władze gminy myślą o przebu­dowie przeciekającego dachu.

WIELBARK I ROZOGI: NIEMŁODE, PO LIFTINGU

Mimo że wielbarski urząd gminy wygląda bardzo świeżo, wybudowany został w latach 60. Wcześnie) siedziba władz gminy znajdowała się w jednym z najbardziej charakterystycz­nych budynków w Wielbarku: XIX-wiecznej kamienicy z ze­garem, gdzie dzisiaj mieści się biblioteka gminna i posterunek policji. Obecny budynek urzędu kilka lat temu przeszedł jednak gruntowny remont.

- Zrobiliśmy mu solidny lifting - mówi wójt Grzegorz Zapadka. Niedawno obiekt wzbogacił się o jeszcze jeden charakterystyczny element: wymalowany na elewacji od strony szosy warszawskiej herb Wielbarka. To jedyne tego typu rozwiązanie w całym powiecie. Jeszcze młodszy jest budynek urzędu gminy w Rozogach, któ­ry w swojej obecnej postaci ist­nieje od 1985 roku i powstał w wyniku rozbudowy istniejącej wcześniej budowli, mieszczącej dziś rozoski zakład komunal­ny. Podobnie jak w Wielbarku, obiekt sprawia wrażenie cał­kiem nowego.

- Kiedy raz zrobi się coś este­tycznie, to potem w grę wcho­dzą tylko drobne naprawy

- wyjaśnia sekretarz Łucja Litwińczyk, chwaląc jednocześnie funkcjonalność i przestronność budynku. Jako najpoważniej­szy mankament wskazuje brak spełniającego obowiązujące normy pomieszczenia na archi­wum. Obecnie mieści się ono w piwnicy urzędu, ale jak za­pewnia sekretarz Litwińczyk, wkrótce zostanie przeniesione

do specjalnie w tym celu wygo­spodarowanego pomieszczenia na parterze.

DŹWIERZUTY: DACH 2 NIESPODZIANKĄ I CAMERA OBSCURA

Zdania na femat wybudowane­go w latach 70. urzędu gminy w Dźwierzutach są podzielone: niektórzy na jego widok obojęt­nie wzruszają ramionami i mó­wią, że to budynek, jakich wiele. Na innych natomiast jego wiej-sko-gierkowski design, działa jak płachta na byka. Nie ulega natomiast wątpliwości, że jest to obiekt pełen niespodzianek.

Niedawno zaskoczył urzędują­cego w nim od kilku miesięcy wójta Tadeusza Fraczka.

- Cały czas wydawało mi się, że dach pokryty jest blacha. Tymczasem zaczęło nam ka­pać na głowy. Na górze była stara papa - opowiada wójt. Z przeciekającym dachem gmi­na zdążyła już sobie poradzić. Osobnym wyzwaniem były również przeprowadzone nie­dawno porządki w piwnicach. Wśród wydobytych na światło dzienne przedmiotów znalazły się na przykład... opony od auto­busów. Obecna siedziba władz gminy, co by o niej nie powiedzieć, jest i tak zdecydowanie bardziej reprezentacyjna niż poprzednia, mieszcząca się w skromnym budynku przy ulicy Szczycieńskiej. Dzisiaj znajdują się tam prywatne mieszkania. Wójt Fraczek stary dźwierzucki urząd opisuje krótko. - Mały, ciasny budyneczek. Taka sobie camera obscura. Trudno się z tym stwierdze­niem nie zgodzić. Wszystkim malkontentom, narzekającym na funkcjonalność dzisiejszych urzędów należałoby pokazywać dawną siedzibę władz Dźwierzut.

Wojciech Kułakowski