Tylko pół sesji odbyła Rada Gminy Dźwierzuty w pełnym składzie. Później 7-osobowa grupa popierająca wójta opuściła salę, a pozostała "ósemka" robiła co chciała. W tak zwanym międzyczasie obradom towarzyszyła regularna "pyskówka".

Budżet do góry nogami

Przewrócony budżet

Główną przyczyną kłótni podczas ostatniej sesji Rady Gminy Dźwierzuty we wtorek 16 grudnia była uchwała dotycząca zmian w budżecie. Nikt nie zgłosił uwag, ani jakichkolwiek zastrzeżeń, nie wnioskowano o zmianę chociażby jednego punktu. Uzasadnienie zmian, dokonane przez skarbnik gminy Irenę Kołakowską, nie wywołało jakiejkolwiek reakcji. Przy głosowaniu ośmiu radnych "zgodnym chórem" odrzuciło jednak uchwałę w całości.

Dlaczego? Ano dlatego - jak tłumaczył przewodniczący komisji budżetowej Leszek Kalinowski - że została zaproponowana w wersji, która nie uwzględniała uwag, jakie do proponowanych zmian miała ta komisja.

Obradowała ona, wraz z komisją rewizyjną, na tydzień przed sesją. Zakwestionowała dwa zapisy, proponowane w projekcie uchwały, dotyczące wysokości środków przeznaczonych m.in. na zakup nowego sprzętu komputerowego na potrzeby Urzędu Gminy w wysokości 8 tysięcy zł oraz zwiększenie o 18 500 zł wydatków na "zakup usług pozostałych", także przez Urząd Gminy. Już po sesji opozycjoniści wyjaśniali "Kurkowi", że nie podobało im się także dopasowywanie kwot w przypadku realizowanych inwestycji.

- W kwocie, która miała być zdjęta z wydatków, ukryte zostały niezrealizowane zadania inwestycyjne jednostek budżetowych - tłumaczył "Kurkowi" Leszek Kalinowski. Według opozycjonistów wójt i podległe mu służby nie wykonały tych zadań, które Rada Gminy zleciła, zatwierdzając budżet, a teraz "po tajniacku" wójt chce je usunąć z tego budżetu i potem udawać, że go zrealizował.

- Weryfikacja budżetu w części inwestycyjnej dotyczy wyłącznie zmniejszenia zaplanowanych dochodów i wydatków na budowę kanalizacji sanitarnej z Małszewka do Dźwierzut - z opinią opozycyjnych radnych nie zgadza się skarbnik gminy. - Zapisaliśmy w planie środki do pozyskania w kwocie ponad 1,3 mln zł. Udało się uzyskać 560 tys. zł. Chodziło więc tylko o to, aby przybliżyć budżet do rzeczywistego wykonania. Dlatego tylko w tej jednej pozycji o taką samą kwotę, tj. 877 tys. zł, zmniejszono dochody i wydatki.

Radni nie kwestionowali natomiast zapisu, który mówił o zwiększeniu wydatków na... ich diety, o 8 tysięcy złotych. Przy organizowanej liczbie spotkań, posiedzeń i sesji nie wystarczyła zaplanowana rok temu kwota 63 500 zł.

- Muszę o tym powiadomić RIO i zapewne stanę przed komisją dyscyplinarną - informowała skarbnik. - Do końca listopada wypłacono, z tytułu diet, blisko 71,5 tysiąca złotych. Niezmienienie kwot na ten cel w budżecie oznacza, że te diety dano radnym nielegalnie - tłumaczyła.

Skarbnik Kołakowska żšdała konkretnego uzasadnienia odmowy zatwierdzenia zmian w budżecie.

- To kpiny - komentowała decyzję radnych. - To jest moja ostatnia sesja. Na następnej chcę być odwołana! Jak są zastrzeżenia do projektu, to przecież można je na sesji zgłosić, rozmawiać, a wy cały budżet przewróciliście do góry nogami!

- A wójt to był na komisji? W połowie wyszedł! - odpierał uwagi skarbnik Kołakowskiej radny Kalinowski.

Wśród proponowanych korekt budżetowych było między innymi zwiększenie wydatków na dodatki mieszkaniowe oraz na wypłatę podwyższonych wynagrodzeń pracownikom przedszkola.

- Takie korekty przy końcu roku robi się w każdej gminie, to normalne - próbowała tłumaczyć skarbnik. - Skrzywdziliście ludzi, bo nie dostaną teraz dodatków, a pracownicy przedszkoli i świetlic należnych wynagrodzeń - podsumowała zrezygnowana.

Sesja bez sensu

Polemika między skarbnik Kołakowską a radnym Kalinowskim odbywała się przy niemal pustej sali obrad. Większość obecnych opuściła ją po apelu radnego Leszka Zbrzyskiego.

- Pewna grupa radnych działa wyłącznie na złość wójtowi, ze szkodą dla gminy - komentował poczynania opozycjonistów radny. - Proponuję tym, którzy nie zgadzają się z taką polityką opuszczenie sali, bo udział w obradach takiej sesji i tak nie ma sensu.

Opuszczaniu sali przez siedmiu radnych, urzędników i znakomitą większość obecnych sołtysów (choć w ogóle niewielu ich było) towarzyszyły gorzkie uwagi rzucane pod adresem "ósemki" przez wychodzących radnych.

- Przenieśliście obrady na godzinę 13.00 i efekt jest taki, że na sali jest niewielu sołtysów i innych osób - wyrzucił z siebie Kazimierz Malik, odnosząc się do spraw poruszanych na poprzedniej sesji. Przypomnijmy, że wówczas radni Szymkiewicz i Śmieciuch, na co dzień zajmujący się nauczaniem dzieci w szkołach, za szykany uznali pomysł, by pracodawca nie płacił im za godziny nieobecności, czyli za czas, który poświęcają na społeczną pracę na rzecz gminy. Tak się jednak składa, że pracodawca, by być w zgodzie z przepisami, nie tyle chce, co wręcz musi, takich potrąceń dokonywać. Według radnego Malika tylko po to, by dwaj radni - nauczyciele nie stracili paru groszy, sesyjne obrady wyznaczono na godziny popołudniowe.

- To chamstwo! - skomentował te działania radny Malik i wyszedł z sali.

Dobrego zdania o opozycjonistach nie miał też Henryk Prekiel.

- To, co wy robicie, to dziecinada - zwracał się do antywójtowej "ósemki", mając jej głównie za złe brak zgody na sprzedaż Henrykowi i Halinie Lemańskim, zajmowanego przez nich mieszkania w budynku szkoły w Rumach. "Antywójtowi" radni utrącili uchwałę o sprzedaży mieszkania, uznając, że winny być do niej dołączone opinie zarówno mieszkańców wsi, jak i rady pedagogicznej szkoły. I to właśnie nie spodobało się radnemu Prekielowi. - Chłop 40 lat w tej miejscowości przepracował, a wy tak go traktujecie! Dla "swoich" zgodziliście się sprzedać! - wykrzyczał radnym - opozycjonistom.

- A do Rady to Lemańscy się zwracali? - pytał Jarosław Śmieciuch. - Bo inni to do nas pisali, a nie do wójta - sam odpowiadał wskazując podłoże odmowy.

Jednomyślność "ósemki"

Ze stoickim spokojem przewodniczący Leszek Dec sprawdził listę obecności radnych, stwierdził, że przy pozostałych na sali ośmiu rajcach obrady są prawomocne. "Ósemka" zatwierdziła jeszcze jeden miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, program profilaktyki i rozwiązywania problemów alkoholowych oraz wyraziła zgodę na utworzenie dwóch nowych siedlisk. Odrzuciła natomiast uchwałę o przystąpieniu gminy Dźwierzuty do programu ochrony wód powierzchniowych zlewni rzeki Krutyni, w ramach którego w gminie miałyby być zrealizowane inwestycje (sieć kanalizacyjna i rozbudowa oczyszczalni) wartości około 12,5 mln zł, z czego 75% pokryłyby środki unijne. Dlaczego? Opozycja swoich decyzji nie uzasadnia. Wójt Wierzuk ma swoją teorię: - Bo kanalizacja w gminie stoi kością w gardle radnemu Kalinowskiemu. Żyje przecież z opróżniania szamb.

Halina Bielawska

2003.12.24