Reklama

BANER WSPÓLNY 110325

Przejazd samochodem przez Leleszki to nie lada wyzwanie. Część wsi pokrywają tzw. kocie łby, przez resztę biegnie nieutwardzona droga pełna dziur. Latem przejeżdżające przez nią samochody wzbijają tumany kurzu, jesienią i zimą zalega na niej błoto. Mieszkańcy od lat nie mogą się doprosić od władz Pasymia poprawienia jej stanu. W ubiegłym tygodniu burmistrz Mius wysłał co prawda do wsi równiarkę, ale zdaniem miejscowych nic to nie dało, a wręcz przeciwnie – pogorszyło jeszcze stan drogi.

Burmistrzu, zrób coś z tą drogą

JAK SZWAJCARSKI SER

Leleszki to malownicza, pięknie położona wieś w gminie Pasym. Na stałe mieszka tu około 260 osób, ale latem co najmniej drugie tyle przyjeżdża na wypoczynek. Niestety, zarówno turystom, jak i miejscowym nie jest dane w pełni cieszyć się urokami tego miejsca. Humory psuje im opłakany stan biegnącej przez wieś drogi. Od zjazdu z krajowej „53” spory jej odcinek pokrywają „kocie łby” wykonane tuż po wojnie w czynie społecznym. Poruszanie się po nich do przyjemności nie należy, ale dalej jest jeszcze gorzej. Dalsza, nieutwardzona część drogi miejscami przypomina szwajcarski ser.

– Kierowcy gubią tu kołpaki, jeden nawet urwał silnik – mówi Anna Banach, mieszkanka Leleszek. Piesi użytkownicy też nie mają lekko.

– W czasie roztopów lub obfitych opadów deszczu dzieci idące na przystanek są całe mokre – relacjonuje sołtys wsi Izabela Łempicka. Na dodatek obecnie władze gminy wyłączają ze względów oszczędnościowych niektóre punkty oświetleniowe.

– Jak jest ciemno, to trzeba uważać, żeby nie wpaść do dziury i nie skręcić nogi – mówią mieszkanki. Radna z Leleszek Hanna Gryczka żali się, że gromy za fatalny stan drogi spadają na nią.

– W sezonie ludzie pytają co ze mnie za gospodarz, skoro nie potrafię nic na to poradzić. Mieszkańcy zaczepiają mnie też w sklepie i domagają się, abym coś w tej sprawie zrobiła – rozkłada ręce radna. Zapewnia, że już od dawna monituje do władz Pasymia o poprawienie drogi, ale bez skutku. Przypomina, że obecny burmistrz Bernard Mius jeszcze przed wyborami obiecywał mieszkańcom, że w Leleszkach zostanie położony asfalt. Dziś już nikt na to raczej nie liczy.

– Asfalt to było nasze marzenie, ale zdajemy sobie sprawę, że ze względów finansowych nie da się go spełnić. Prosimy tylko, żeby ta droga była przejezdna – mówi Hanna Gryczka. Dodaje, że na samo tylko wysłanie równiarki trzeba czekać dwa miesiące.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.