„MKS NAD PRZEPAŚCIĄ”, „MKS O KROK OD UPADKU”, „KTO URATUJE MKS” - to tytuły tekstów dotyczących funkcjonowania szczycieńskiego klubu, zamieszczonych w naszym tygodniku na przestrzeni kilku minionych miesięcy. Nawet jeśli sukcesy osiągali piłkarze, w artykułach poświęconych sprawom finansowym trudno było o optymistyczny ton i w latach ubiegłych. Nie inaczej jest po ostatnim klubowym spotkaniu.
DAJMY SOBIE SPOKÓJ
W roli głównej podczas ubiegłotygodniowego klubowego zebrania wystąpił były wiceprezes MKS-u Jan Świerczewski, wspierany przez Tadeusza Sosnowskiego, który trenował szczytnian w latach 2008-2009. Wtorkowe (22 lutego) spotkanie rozpoczęło się jednak od złożenia relacji z nieudanej wizyty w szczycieńskim ratuszu. Kapitan zespołu Paweł Pietrzak przyznał po rozmowie z władzami miejskimi, że najlepszym wyjściem będzie rozwiązanie klubu, założenie nowego stowarzyszenia i występowanie od jesieni w klasie A.
- Usłyszeliśmy, żeby dać sobie już spokój, bo ciągnie się za nami słaba opinia – poinformował zebranych Paweł Pietrzak.
- Jeśli będzie sponsor, to tylko do nowo utworzonego klubu po rozpadzie MKS-u – dodał nieco później wiceprezes Ryszard Orkwiszewski.
STARA GWARDIA ATAKUJE
Tadeusz Sosnowski zauważył, że w podobnej sytuacji występy w klasie A byłyby możliwe jedynie w przypadku bardzo przychylnego potraktowania przez wojewódzki ZPN. W innym razie nowa drużyna musiałaby zaczynać od klasy B.
- Ten klub się nigdy wtedy nie odbuduje w takiej postaci, w jakiej jest obecnie – kategorycznie stwierdził Jan Świerczewski.
Poprzednie władze miały do obecnego zarządu pretensje o nierozliczenie... ich samych, choć
uwagi wiązały się głównie z osobą byłego prezesa Jacka Piórkowskiego, zawiadującego klubem, zdaniem pozostałej części „starego” zarządu, w pojedynkę. Niejasne były też zasady pozyskiwania funduszy w minionym roku. Wiadomo, że prywatne środki wykładali prezes Romuald Kosiorek i wiceprezes Ryszard Orkwiszewski.
- Czy są na to kwity? Czy te pieniądze wyłożyli czy pożyczyli? - pytał Jan Świerczewski.
Prezes Kosiorek zapewniał, że nie będzie rościł pretensji, żeby odzyskać pieniądze. W przypadku wiceprezesa Orkwiszewskiego sprawa jest bardziej skomplikowana, bo ten dał na klub najwięcej i zdaniem niektórych obecnych powinien choć część finansów odzyskać. Kiedy jednak i w jaki jednak sposób, to pytanie, na które obecnie trudno odpowiedzieć.
Sytuacji MKS-u nie poprawi fakt, że klub stracił możliwość pozyskiwania środków z odpisu od podatku.
- Nikt z nas nie wiedział o konieczności rozliczania się z jednego procentu – przyznał prezes Kosiorek.
Mimo dramatycznej sytuacji podczas zebrania nie doszło do rozwiązania klubu. Oszacowano, że do przetrwania wiosny potrzeba około 30 tys. zł. Najprostszym pomysłem, zdaniem m.in. Świerczewskiego i Sosnowskiego, jest comiesięczna składka po 50-100 zł, którą wpłacałyby osoby związane z klubem. Co jednak dalej?
CZY POMOŻE NOWA NAZWA?
Prowadzący zebranie Zbigniew Magnuszewski, prezesujący MKS-owi przed Jackiem Piórkowskim, próbował forsować pomysł powrotu – choć w obecnych strukturach - do nazwy „Gwardia”.
- Inaczej by się to kojarzyło, nie tylko mieszkańcom Szczytna – jako klub z tradycjami – tłumaczył. - Muszą się znaleźć drobni sponsorzy. Już trochę osób namówiłem – powiedział podczas rozmowy z nami.
- Jest pięć osób chętnych do pracy w zarządzie. Ja się do niego nie piszę – Magnuszewski ucina ewentualne spekulacje. - Pomogę tylko swoją osobą, znajomościami.
Kolejne spotkanie zaplanowano na najbliższy piątek 4 marca. Władze mają przygotować dokładne koszta utrzymania klubu w rundzie wiosennej. Jan Świerczewski zda relację z rozmów w sprawie niezajmowania klubowego konta przez komornika – jak się dowiedzieliśmy, MKS zalega firmie przewozowej około 5 tys. zł. Być może w piątek znajdzie rozwiązanie jeszcze jeden istotny problem. Na ostatnie sparingi nie jeździł trener Krzysztof Rudzki, a pierwszy zespół trenował pod okiem szkoleniowca grupy juniorów Andrzeja Świercza. O swoich zamiarach mają powiedzieć również ci, bez których trudno będzie mówić o funkcjonowaniu klubu – sami piłkarze.
(gp)/fot. G. Pietrzyk