Choć w powiecie szczycieńskim nie przybywa nowych kilometrów dróg czy ulic, to koszty zimowego utrzymania rosną. Wpływ na to mają kaprysy aury, a ta tej zimy nas nie rozpieszcza.

Byle do wiosny

MIASTO SZCZYTNO

- W grudniu i styczniu rok temu mieliśmy zaledwie 15 dni z opadami śniegu i mrozami – wspomina z rozrzewnieniem Stanisław Kurbat, ze szczycieńskiego ZUK-u. Obecna zima daje się jednak bardziej we znaki i dlatego też wydatki poniesione w bieżącym roku są dużo wyższe. Zimowe utrzymanie ulic w grudniu ubiegłego roku pochłonęło 43,5 tys. zł. W styczniu nieco mniej, ok. 30 tys. Całość prac ZUK wykonuje własnym sprzętem, na który składają się 2 ciągniki z pługami i piaskarkami, samochód ciężarowy „Fodem”, równiarka oraz koparko-ładowarka „Ostrówek”. Gdyby nastąpiły jakieś katastrofalne opady w odwodzie jest jeszcze pojazd gąsienicowy „Catepilar” stacjonujący w Linowie.

Jak podkreśla Stanisław Kurbat, łączna długość miejskich szlaków do odśnieżania nie jest specjalnie długa, bo wynosi nieco ponad 60 km. Jednak specyfika infrastruktury miejskiej (liczne skrzyżowania, zjazdy i wjazdy na posesje, place) znacznie utrudnia odśnieżanie i zwiększa jego koszty, jak również wydłuża czas akcji. Przykładowo, w miniony piątek pracownicy ZUK wyjechali swoim sprzętem już o godz. 3 rano a do godz. 10.00 wszyscy pozostawali jeszcze na ulicach miasta. Dodajmy, że w pierwszej kolejności sprzęt rusza na ulice, po których poruszają się autobusy komunikacji miejskiej.

Gdy miasto wydaje blisko 50 tys. zł miesięcznie, niektóre gminy naszego powiatu podobne sumy rezerwują na całoroczne zimowe utrzymanie swoich dróg. Mogą być jednak poważne kłopoty ze zmieszczeniem się w takich limitach, jeśli szybko nie nadejdzie wiosna.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.