Dąbrowy, największa po Rozogach miejscowość w gminie, nie ma swojej świetlicy wiejskiej. - To nienormalna sytuacja. Za każdym razem, gdy chcemy się spotkać, musimy iść po prośbie do strażaków, aby udostępnili nam klucze do użytkowanej przez nich sali – ubolewa sołtys Czesław Lis.

Chcemy mieć swoją świetlicę
Sołtys Czesław Lis uważa, że to rada sołecka a nie strażacy powinni mieć w użyczeniu budynek świetlicy

Osiem lat temu ówczesny wójt Józef Zapert przekazał OSP w Dąbrowach w użyczenie świetlicę wiejską zarządzaną do tej pory, tak jak inne, przez Gminny Ośrodek Kultury. - To był błąd. Żeby cokolwiek w niej zorganizować musimy za każdym razem prosić strażaków o klucze – uważa sołtys wsi Czesław Lis. To niezbyt komfortowa dla nich sytuacja. - W ten sposób skłóca się ludzi. Strażacy tak samo są mieszkańcami wsi, a wrażenie jest takie, że oni mają w niej władzę – twierdzi sołtys. Dziwi się przy tym, że największa po Rozogach miejscowość w gminie nie ma swojej świetlicy wiejskiej. Jego apele od lat zgłaszane do wójta pozostają bez echa. Podobna sytuacja jest tylko w najmniejszych, liczących 9 domów Zawojkach.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.