Nie dość, że samorządy powiatu szczycieńskiego, jak większość innych w Polsce i tak ledwo wiążą koniec z końcem, to jeszcze próbuje im się ograniczyć dochody. Tak przewidują złożone w sejmie projekty nowelizacji ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego.

Chcą oskubać Janosika

BIEDNIEJSZY JANOSIK

W sejmie ruszyły prace nad zmianą systemu wyrównywania dochodów samorządów. Do tej pory te bogate co roku wpłacają do budżetu państwa dodatkowe środki, które następnie są przekazywane samorządom o niskich dochodach. Dzięki temu mogą one poprawić swoją kondycją finansową.

Ten mechanizm od dłuższego czasu jest kwestionowany przez samorządy odprowadzające do budżetu największe kwoty, m.in. województwa mazowieckiego i Warszawy. Złożony przez nie projekt zakłada obniżenie wpłat na tzw. janosikowe o 20%. Samorząd Mazowsza swoją inicjatywę tłumaczy tym, że na oddane w 2011 r. innym województwom w ramach janosikowego 628 mln zł musiał zaciągnąć kredyt. Obowiązujący algorytm nie uwzględnia bowiem wahań w koniunkturze, a te w czasach kryzysu są znaczne.

PROTESTY SAMORZĄDÓW

W powiecie szczycieńskim złożony w sejmie projekt spotyka się z powszechną krytyką. Trudno się zresztą dziwić. Spośród wszystkich samorządów tylko gmina Szczytno nie otrzymuje w ramach janosikowego dodatkowych środków z budżetu państwa. Najwięcej wpływa ich do stolicy powiatu, w 2012 r. – 380 tys. zł, w dalszej kolejności do gmin: Rozogi – 263 tys. zł, Wielbark – 127 tys. zł, Dźwierzuty – 77 tys. zł, Pasym – 58 tys. zł, Świętajno – 48 tys. zł i Jedwabno – 18 tys. zł.

- Obecne zasady powinny być zachowane – uważa starosta Jarosław Matłach. – Naszym samorządom należy się rekompensata za to, że położone są na terenach mających zaniedbaną przez państwo infrastrukturę.

Burmistrz Szczytna Danuta Górska zapowiada, że oficjalny protest w tej sprawie przygotowuje Związek Gmin Warmińsko-Mazurskich, którego miasto jest członkiem. - To bije w mniejsze samorządy, tereny gdzie nie ma przemysłu – zauważa burmistrz. - Janosikowe pozwala na bardziej zrównoważony rozwój kraju. Jeśli złożony w sejmie projekt przejdzie, istniejące dysproporcje jeszcze bardziej się pogłębią.

- Co biedna gmina może zrobić jak nie ma dochodów, a budżet musi zrealizować? Dodatkowa subwencja jest jakąś formą rekompensaty – dodaje wójt gminy Rozogi Józef Zapert.

Poszkodowaną będzie też gmina Wielbark. Jeszcze do 2010 r. w ramach subwencji wyrównawczej otrzymywała z budżetu państwa 3,4 mln zł. Gdy do samorządowej kasy zaczęły wpływać podatki od największego na terenie zakładu – Swedwood, subwencja skurczyła się o połowę. Teraz gminę ma spotkać kolejny cios.

Zdaniem wójta Grzegorza Zapadki, jak najbardziej sprawiedliwe jest to, że gminy na terenie których zlokalizowane są potężne zakłady przemysłowe dzielą się swoimi dochodami z biedniejszymi. Jako przykład podaje gminę Kleszczów w województwie łódzkim, na terenie której znajduje się elektrownia Bełchatów i kopalnia odkrywkowa.

- To państwo wybudowało elektrownię, żadna w tym zasługa gminy – mówi wójt. Podobnie jest w przypadku innych wielkich inwestycji, które sprawiają, że gminy otrzymują potężne dochody, które są wielokrotnie wyższe niż przeciętna w kraju. Liczący 11 tys. mieszkańców Kleszczów w ramach janosikowego płaci dziś do budżetu państwa 140 mln zł rocznie. Dochód własny na jednego mieszkańca wynosi tam 31 tys. zł. Dzięki temu gmina funduje wszystkim swoim dzieciom zagraniczne wczasy, a dorośli mieszkańcy objęci są opieką specjalistów z Akademii Medycznej w Łodzi. Dla porównania w gminie Wielbark, która i tak w ostatnich latach zrobiła duży krok do przodu, dochód nie sięga nawet 1 tys. zł.

(o)