Jeszcze nie tak dawno Straż Miejska w Szczytnie liczyła około dziesięciu strażników, teraz jest ich tylko pięcioro, w tym komendant i jego zastępczyni. Nie brak głosów, że w tak okrojonym składzie trudno im wywiązywać się z nałożonych obowiązków. - Gdyby było nas więcej, na pewno bylibyśmy bardziej widoczni – przyznaje komendant Janusz Gutowski.

Chuda straż miejska

CO WYKAZAŁA KONTROLA?

Ostatnio wokół szczycieńskiej Straży Miejskiej panuje nie najlepszy klimat. Zaczęło się od głośnej sprawy zwolnienia trzech strażników za niewłaściwe zachowanie podczas Kabaretonu w sierpniu 2010 roku. Według świadków, po zakończonej imprezie, z pomieszczenia strażników w ratuszu miała rozbrzmiewać muzyka, a w urzędowych pomieszczeniach gościć osoby postronne. Dwóch członków Straży Miejskiej otrzymało zwolnienia z trzymiesięcznym wypowiedzeniem, trzeci został pozbawiony pracy w trybie dyscyplinarnym. Sąd, do którego się odwołali, przyznał rację władzom miasta. Na miejsce wyrzuconych strażników nikogo nowego już nie przyjęto. Kolejne zmiany kadrowe były związane z przejęciem dozoru nad budynkiem ratusza przez starostwo. Wtedy dwóch pracowników będących dotąd w strukturach straży, przeszło do powiatu. Jeden z nich odmówił i skierował sprawę do sądu, wskutek czego został przywrócony do poprzednich obowiązków. Wrócił do straży, ale wkrótce rozwiązano z nim umowę o pracę z trzymiesięcznym wypowiedzeniem, uzasadniając to likwidacją jego stanowiska. M.in. w związku z tą sprawą inspekcja pracy przeprowadziła w ratuszu kontrolę.

- Dotyczyła ona czasu pracy, wynagrodzenia, urlopów wypoczynkowych oraz przejęcia przez starostwo części zadań związanych z utrzymaniem porządku i czystości w budyn ku ratusza – informuje rzecznik Okręgowego Inspektoratu Pracy w Olsztynie Jacek Żerański. Dodaje, że kontrola nie wykazała uchybień związanych z przejęciem pracowników przez powiat. Kontrolerzy stwierdzili jednak pewne nieprawidłowości jeśli chodzi o czas pracy.

- Polegały one na tym, że nie zapewniono pracownikom w odpowiednim wymiarze odpoczynku dobowego i tygodniowego – tłumaczy rzecznik. Zgodnie z przepisami, każdy ma prawo do przynajmniej 11 godzin przerwy od wykonywanych obowiązków w ciągu doby i 35 godzin w tygodniu. Tymczasem w przypadku strażników zdarzało się, że np. dozorujący ratusz rozpoczynał pracę o 23.30, a kończył ją o 7.30, przy czym tego samego dnia ponownie zaczynał o 15.30.

- To były jednak uchybienia, które, w opinii inspektora pracy, nie kwalifikowały się do wymierzenia mandatu, dlatego wobec osoby odpowiedzialnej zastosowano środek wychowawczy w postaci pouczenia – mówi Jacek Żerański.

PO CO DWOJE KOMENDANTÓW?

Po odejściu pracowników sprawujących nadzór nad ratuszem, w straży zostało tylko pięć osób, w tym komendant Janusz Gutowski oraz jego zastępczyni Ewa Zipper. Wiele osób dziwi to, że w tak nielicznej formacji jest dwoje szefów.

- Za moich czasów żadnego zastępcy komendanta nie było, a w trakcie jego urlopu obowiązki przejmował któryś z wyznaczonych strażników – mówi były burmistrz Szczytna Henryk Żuchowski. - Nie powinno się tworzyć dodatkowych etatów tylko po to, żeby ktoś brał kasę – dodaje. Może więc, w tak okrojonym składzie, Straż Miejska w ogóle nie ma racji bytu? Żuchowski się z tym nie zgadza. Jego zdaniem strażnicy są potrzebni wszędzie tam, gdzie nie interweniuje policja, zwłaszcza w dziedzinie utrzymania czystości i porządku.

- Bardzo ważnym zadaniem, jakie pełnią, jest choćby sprawdzanie umów na wywóz nieczystości czy utrzymanie porządku na targowisku – uważa były burmistrz.

PRACY IM NIE BRAK

Szczycieńska Straż Miejska została powołana do życia w 1993 roku. Stojący niemal od samego początku na jej czele Janusz Gutowski wspomina, że wyłoniono wówczas w drodze konkursu sześciu strażników, a w 1997 przyjęto do pracy czterech kolejnych, którzy mieli za zadanie dozorowanie ratusza.

- Do naszych obowiązków zarówno wtedy, jak i teraz należało przede wszystkim pilnowanie przestrzegania prawa miejscowego – mówi komendant Gutowski. Chodzi głównie o respektowanie zakazu spożywania alkoholu w miejscach publicznych, właściwe parkowanie czy sprawdzanie umów na wywóz nieczystości. Z czasem jednak katalog zadań się rozszerzał. Strażnicy wraz z policją zabezpieczali pierwsze Dni i Noce Szczytna, zanim jeszcze zajęły się tym firmy ochroniarskie. Od 2003 roku przejęli zadania kierowników do spraw imprez masowych, zajmując się ich koordynacją we współpracy z policją i ochroną. Co obecnie najbardziej absorbuje straż?

- Osoby spożywające alkohol w miejscach publicznych, wykroczenia drogowe związane z niewłaściwym parkowaniem oraz kwestie dotyczące respektowania ustawy o ochronie zwierząt – wylicza komendant. Do tego dochodzą jeszcze osoby łamiące przepisy o zakazie palenia, współpraca z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej związana z bezdomnymi, a nawet pomoc przy zapewnieniu bezpieczeństwa podczas zabaw szkolnych. Czasem strażnicy narażeni są na różne niebezpieczeństwa ze strony niesfornych mieszkańców. Jakiś czas temu jeden z nich podczas sprawdzania umowy na wywóz nieczystości zaatakował ich … kilofem. Sprawa znalazła się w sądzie.

ZADAŃ BĘDZIE WIĘCEJ

Janusz Gutowski spodziewa się, że w najbliższym czasie katalog zadań straży się rozszerzy. Ma to związek choćby z tym, że w mieście przybywa terenów zielonych, wymagających częstego patrolowania. Niebawem strażnicy będą musieli kontrolować rozległy obszar wokół dużego jeziora, gdzie na ukończeniu jest ścieżka pieszo-rowerowa. Zdaniem komendanta, przy większej obsadzie, łatwiej by było wywiązywać się z nałożonych obowiązków.

- Gdyby było nas więcej, bylibyśmy bardziej widoczni. Miasto jest przecież rozległe, więc nie wszędzie możemy szybko dotrzeć – mówi Janusz Gutowski. Zapewnia jednak, że nawet w okrojonym składzie, strażnicy starają się jak najlepiej wypełniać swoje obowiązki. Po co więc w tej sytuacji aż dwoje komendantów?

- Wypełniamy te same zadania co pozostali strażnicy, łącznie z patrolowaniem miasta. Teraz, pod moją nieobecność, nie trzeba już wyznaczać kogoś, kto przejąłby moje obowiązki – tłumaczy komendant, podkreślając, że powołanie zastępcy nie wiązało się z utworzeniem żadnego dodatkowego etatu. Ewa Zipper dodaje, że szefowie straży podzielili się obowiązkami w ten sposób, że ona częściej jest w terenie, a Janusz Gutowski w biurze.

- Kiedy piętrzą się prace biurowe, wtedy przejmuje je komendant, a ja mogę zająć się czymś innym – wyjaśnia zastępczyni. Według niej głosy mówiące o tym, że straż w obecnym kształcie jest niepotrzebna, nie mają uzasadnienia.

- Możemy przeprowadzić eksperyment i zlikwidować straż na kilka miesięcy. Zobaczymy, co się będzie działo – mówi Ewa Zipper. Podobnie zrobiono w Elblągu, gdzie po pewnym czasie władze miasta szybko reaktywowały straż. Z kolei Janusz Gutowski przywołuje przykłady innych miejscowości, np. większego od Szczytna Giżycka, gdzie jest tylko czterech strażników. W Mrągowie pilnowaniem porządku zajmuje się ich pięcioro. Tam jednak nie ma zastępcy komendanta.

JAK TO JEST Z PODWOŻENIEM

W czasie, kiedy burmistrzem był Paweł Bielinowicz, jego oponenci zarzucali mu, że pozwala na to, żeby strażnicy podwozili urzędników służbowym autem. Takie wyobrażenia na temat zajęć straży pokutują do dziś.

- To prawda, że czasem podwozimy urzędników – potwierdza Gutowski. Szybko jednak dodaje, że są to sytuacje związane z pełnieniem obowiązków służbowych. Zdarza się, że strażnicy udają się wspólnie na inspekcje np. z pracownikami urzędu odpowiedzialnymi za ochronę zwierząt czy stan środowiska. Pomagają też w konwojowaniu pieniędzy zakładów podlegających miastu.

MOŻE BĘDZIE ICH WIĘCEJ

Zdaniem burmistrz Danuty Górskiej straż w obecnym kształcie bardzo dobrze wypełnia swoje obowiązki. Obecnie nie widzi konieczności zwiększenia jej stanu osobowego, ale nie wyklucza, że w przyszłości strażników przybędzie.

- Najpierw musimy im zapewnić odpowiednie warunki pracy i wyremontować zajmowane przez nich pomieszczenia – mówi. Według niej pięciu strażników na razie w zupełności wystarcza.

- U nas, w przeciwieństwie do innych miejscowości, straż nie zajmuje się obsługą fotoradarów czy monitoringiem miejskim – uzasadnia. Przypomina, że pracownicy, którzy przeszli do starostwa zajmowali się tylko dozorem ratusza, a nie patrolowaniem ulic. Według niej powołanie zastępcy komendanta było zasadne.

- Bardzo dobrze, że są to dwie osoby, bo posiadają stosowne uprawnienia do pełnienia funkcji kierowników imprez masowych i dzięki temu nie musimy zatrudniać nikogo z zewnątrz – przekonuje. Jej zdaniem straż funkcjonuje na zasadzie każdego innego wydziału w Urzędzie Miejskim, gdzie jest naczelnik i jego zastępca. - Nie widzę w tym żadnej niestosowności – uważa burmistrz.

Ewa Kułakowska