Nie zachwyciło tegoroczne Święto Mazurskiego Kartoflaka. Nie podniosło atrakcyjności imprezy nawet zaangażowanie dyrektora MDK-u, który osobiście serwował porcje mazurskiego specjału kulinarnego.
Impreza organizowana była już ósmy raz, ale widzów z roku na rok ubywa. Plac Juranda świecił na ogół pustkami. Bardziej znaczący przyrost publiczności nastąpił przed godz. 14.00, kiedy to miała rozpocząć się darmowa degustacja kartoflaka. Ustawiła się wówczas długa kolejka, która nie całkiem karnie czekała na ów mazurski przysmak.
- Tłok pod stoiskiem był taki, że moi pracownicy ledwie dawali radę – mówi Andrzej Materna, dyrektor MDK-u. Musiał im pospieszyć z pomocą i osobiście wydawać porcje przysmaku. Mimo to, nie każdy miłośnik mazurskiego specjału wychodził z kolejki zadowolony. - Porcje, tak mi się wydaje, z roku na rok są coraz mniejsze, choć nadal smaczne – mówi się pan Czesław z Warszawy, znany „Kurkowi” z poprzednich imprez.
- A gdzie podziały się konkursy kulinarne z udziałem restauratorów? - pytał zawiedziony. W poprzednich latach miejscowe placówki gastronomiczne biorące udział w konkursach przy okazji serwowały całe zestawy potraw sporządzonych w oparciu o ziemniaka, w dodatku pięknie podane.
- Była to uczta dla oka i podniebienia, a teraz... - macha zrezygnowany ręką.