O 40 tys. zł mniej niż w roku ubiegłym przeznaczyło miasto na działalność Miejskiej Biblioteki Publicznej. Na skutki obcięcia dotacji nie trzeba było długo czekać – w ciągu najbliższych miesięcy w placówce ubędą trzy etaty. – To oznacza nie tylko pozbawienie ludzi środków do życia, ale i mniejszy dostęp do kultury – uważa radna Anna Rybińska. Wraz ze swoimi kolegami z Forum Samorządowego przygotowuje projekt uchwały o obniżeniu radnym diet, by zachować zagrożone etaty w bibliotece.

Cięcia w bibliotece

TRZY ETATY MNIEJ

Jeszcze pod koniec ubiegłego roku podczas komisji poświęconych budżetowi burmistrz Danuta Górska uspokajała, że nie przewiduje większych zwolnień w podległych miastu placówkach.

– Nie grozi nam żaden boom zwolnieniowy – zapewniała, dodając jednak, że w grę wchodzi „jedno, góra dwa zwolnienia”. Wiadomo już, że dotkną one Miejską Bibliotekę Publiczną. W tym roku na jej funkcjonowanie zarezerwowano w budżecie 642 tys. zł, o 40 tys. mniej niż w roku ubiegłym. W ślad za cięciami idzie redukcja etatów. Ich liczba zmniejszy się o trzy.

– Dwie osoby dostały po pół etatu, jeden nam ubył, bo pracownica odeszła na rentę i na jej miejsce nikogo nie przyjmujemy. Niestety, jedna z pań dostanie wypowiedzenie – zapowiada dyrektor biblioteki Jadwiga Pijanowska. Jako główny powód cięć podaje względy ekonomiczne. Jak tłumaczy, w związku ze zmniejszoną dotacją musiała dostosować regulamin organizacyjny placówki do otrzymanych funduszy.

– Decyzja była trudna, ale zapadła po konsultacjach z całym zespołem – zapewnia dyrektor.

RYBIŃSKA: TO NIEMORALNE

Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, wypowiedzenie otrzyma pracownica zatrudniona w bibliotece od 11 lat. Obecnie przebywa ona na urlopie macierzyńskim. Bibliotekarki, którym o połowę zmniejszono etat są z kolei w trudnej sytuacji życiowej. Jedna z nich samotnie utrzymuje dziecko, druga ma kłopoty zdrowotne. Ich staż pracy to około 25 lat.

– Dla tych kobiet to prawdziwy dramat – mówi radna miejska Anna Rybińska, która na wieść o planowanych zwolnieniach w bibliotece wraz ze swoimi kolegami z Forum Samorządowego wystąpiła z inicjatywą zmniejszenia o 10% diet radnych, licząc na to, że w ten sposób uda się uratować zagrożone miejsca pracy. Zgłoszona na sesji budżetowej inicjatywa nie doszła jednak do skutku (o powodach piszemy w innym miejscu).

– To niemoralne, że ludzie tracą pracę, a nam rosną diety - uważa radna. Dodaje, że zwolnienia w bibliotece to tylko czubek góry lodowej. Według jej wyliczeń w samych tylko placówkach oświatowych podległych miastu w minionym roku pracę straciło około 10 osób.

– Wokół tego tematu panuje zmowa milczenia, dyrektorzy boją się o tym mówić, żeby nie narazić się władzom miasta – twierdzi Rybińska.

O stosunek do inicjatywy radnych Forum zapytaliśmy dyrektor biblioteki. Jadwiga Pijanowska nie chciała jej jednak komentować, tłumacząc, że zna sprawę tylko z przekazów prasowych. Czy planowane cięcia nie wpłyną na pogorszenie funkcjonowania biblioteki?

– Mamy świadomość, że będzie nam trudniej, ale zrobię wszystko, by czytelnicy na tym nie ucierpieli – zapewnia dyrektor.

WINNA NIE DOTACJA A SKŁADKA?

Burmistrz Danuta Górska przekonuje, że zmniejszenie dotacji dla biblioteki wcale nie jest tak duże. Konieczność zaciskania pasa wynika jej zdaniem głównie ze wzrostu o 2% składki emerytalnej.

– Dla nas oznacza to znalezienie w budżecie dodatkowych 50 0 tys. zł w skali roku – mówi burmistrz. Zaprzecza, by w ostatnim czasie w podległych miastu placówkach zwolniono co najmniej 10 osób.

– Redukcja etatów nie jest równoznaczna ze zwolnieniem. Ludzie odchodzą z różnych powodów, niektórzy są przenoszeni na inne stanowiska – tłumaczy Górska. Jako przykład podaje kierowany przez siebie urząd.

– Ubyły nam ostatnio cztery etaty, ale to skutek wewnętrznych przesunięć. Zapewnia również, że na tę chwilę nie są planowane już żadne zwolnienia. Tymczasem radni Forum Samorządowego nie składają broni.

– Jeszcze nie jest za późno, by zapobiec redukcjom w bibliotece. Dlatego przygotowujemy projekt uchwały o obniżce diet. Liczę, że spotka się on ze wsparciem pozostałych radnych – mówi Anna Rybińska.

Ewa Kułakowska