Tak jak pisaliśmy przed tygodniem, władze spółki podjęły decyzję
o likwidacji największego zakładu produkcyjnego w Szczytnie, Favorit Furniture. Jeśli tak się stanie, pracę straci ponad 400 osób. Związkowcy z zakładowej „Solidarności” obwiniają za ten stan rzeczy nietrafione działania zarządzających. Dziwią się ich tłumaczeniom o trudnej sytuacji ekonomicznej, bo firma miała w ostatnim czasie wiele zamówień oraz pozyskiwała na inwestycje środki unijne, które teraz będzie musiała zwrócić wraz z odsetkami.
ROZMOWY BEZ WIARY
Podczas zwołanej w ubiegły czwartek konferencji prasowej dotychczasowe władze spółki zarządzającej zakładem Favorit Furniture w Szczytnie tłumaczyły powody podjęcia decyzji o jej likwidacji. Były prezes FS Favorit Artur Rokicki uzasadniał ją względami ekonomicznymi, a zwłaszcza znacznymi stratami finansowymi zakładu. Zapewniał, że w ostatnim czasie podejmowano szereg działań restrukturyzacyjnych mających na celu poprawę kondycji firmy, ale nie przyniosły one spodziewanych rezultatów.
– Generalnie od powstania kryzysu finansowego sytuacja spółki była zła – mówił Rokicki. Deklarował, że wszelkie zobowiązania wobec pracowników zostaną pokryte. Spółka będzie musiała również zwrócić środki unijne w wysokości 4 mln zł wraz z odsetkami pozyskane na realizację projektu.
Z kolei wiceprezes i dyrektor ds. operacyjnych Grupy IMS Sean Hassett informował, że zła sytuacja ekonomiczna dotyczy tylko zakładu w Szczytnie, ze względu na to, że jest on nastawiony na specyficzną produkcję. Przedstawiciele spółki deklarowali wolę rozmów z samorządowcami, jednak bez wiary w to, że zmienią one decyzję o likwidacji.