Co do estetyki miasta

Przed tygodniem Czytelnik „Kurka” zamieścił na łamach gazety interesującą rozprawkę na temat wątpliwej estetyki miasta Szczytno. Nie dowiadywałem się kim jest stały czytelnik, ale chyba domyślam się kto ów tekst przygotował. Autor artykułu obiecał ciąg dalszy za tydzień, czyli w numerze dzisiejszym. Ciekaw jestem, co też napisał, ale tak czy inaczej chętnie wejdę w zainicjowany temat.

Zacznijmy od szpetoty reklam. Święta racja. Jak to możliwe, że w mieście nie istnieje żaden fachowy, plastyczny nadzór nad estetyką ulic. W Warszawie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, kiedy byłem czynnym i dość ruchliwym projektantem, każda dzielnica miała uprawnionego artystę plastyka w swoim wydziale architektury. Bez jego akceptacji nie można było wywiesić na budynku choćby zwykłego szyldu. Doskonale pamiętam ile to razy musiałem zmieniać wersję podświetlanej reklamy wiedeńskiej restauracji „Kahlenberg”, którą to restaurację zaprojektowałem przy ulicy Pięknej. Austriacy chcieli mieć realistyczny portret staroświeckiego kelnera, a dla głównego plastyka dzielnicy moja wersja była wciąż nazbyt kiczowata.

Osobny temat to estetyka elewacji. Jakiekolwiek zmiany istniejącego budynku, jeśli dotyczyły fasady widocznej od strony ulicy, wymagały na projekcie podpisu uprawnionego architekta oraz plastyka. Bez nich urzędowe zatwierdzenie dokumentacji technicznej nie było możliwe. A dzisiaj? Kogo to obchodzi? Wydział Budownictwa i Architektury ma obowiązek rozpatrzenia złożonej dokumentacji pod kątem technicznej prawidłowości rozwiązań i zgodności z formalnymi przepisami. No i to właśnie robią, a że owe przepisy i inne głupawe na ogół wymagania formalne od czasów PRL rozmnożyły się wielokrotnie, to gdzie tam kto ma czas na jakąkolwiek indywidualną interpretację projektu. Czasem warunki zabudowy narzucają pewne wymogi estetyczne jak wysokość jednorodzinnego domku, albo kierunek kalenicy - prostopadły lub równoległy do drogi, ale kto by tam zajmował się na przykład kolorystyką? O ile wiem szczycieńskie, powiatowe biuro nie zatrudnia żadnego architekta, że już o plastyku nie wspomnę. No a stosowny dobór barw jest jednak pewnego rodzaju sztuką. Każda elegancka kobieta wie coś o tym.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.