Mimo ostatnich kaprysów pogody nie da się ukryć, że mamy już wiosnę. A skoro tak, to oczywiście także coraz więcej warzyw do wyboru. Postanawiamy więc skończyć z tymi nieco już przejedzonymi przez zimowy okres ziemniakami, marchewką, selerem, kapustą itp. i już się nie możemy doczekać zupy na młodym szczawiu, czy botwince. No i tu muszę wiele osób rozczarować, ponieważ niestety jak niemal każda żywność, tak również szpinak, szczaw, botwinka, a przy okazji burak korzeniowy, rabarbar a także herbata, kawa i kakao mają swoje plusy i minusy. A minusem w przypadku wymienionych produktów jest obecny w nich kwas szczawiowy. To substancja, która dostając się do naszego układu pokarmowego tworzy z wapniem trudno rozpuszczalny szczawian wapnia osadzający się w postaci kamieni w nerkach. Częste spożywanie żywności zawierającej ten kwas może doprowadzić nawet do kamicy nerkowej. Szpinaku, botwiny, buraków, szczawiu, czy rabarbaru nie powinny jeść osoby chore na reumatyzm, artretyzm, wątrobę, nerki, a także ze względu na drażniące działanie kwasu szczawiowego na błony śluzowe ludzie cierpiący na dolegliwości przewodu pokarmowego. Poza tym kwas ten, łącząc się z wapniem, prowadzi do niedoborów tego pierwiastka w organizmie.
Jeśli jesteśmy zdrowi, to raz na jakiś czas spokojnie możemy jeść wymienione wcześniej produkty, stosując kilka zasad. Po pierwsze szpinak, szczaw, kakao, itd. spożywamy razem z żywnością bogatą jednocześnie w wapń i magnez. Czyli nie z nabiałem, który niby ma dużo wapnia, ale przy okazji mało magnezu potrzebnego do jego przyswojenia. O wiele skuteczniejsze będzie połączenie z orzechami, nasionami, np. słonecznika, dyni, suchymi strączkowymi, melasą, krewetkami, młodym bobem, awokado, sałatą, kapustą i innymi zielonymi liściastymi warzywami. Po drugie szpinak i szczaw wiosenny zawierają znacznie więcej kwasu szczawiowego niż te zbierane jesienią, a w przypadku rabarbaru odwrotnie. Poza tym zewnętrzne liście botwiny, rabarbaru, szpinaku i szczawiu mają najwięcej tego kwasu, spożywamy więc tylko te wewnętrzne. No i ostatnia rada - najlepiej nie jeść tych warzyw na surowo, chociaż nie ma to jak świeży rabarbar obsypany cukrem. Zanim coś z nich przyrządzimy, warto najpierw zblanszować je, czyli wrzucić na wrzątek i bardzo krótko obgotować tak, aby nie straciły swojej świeżej barwy. Następnie przecedzamy liście, wylewając wodę, w której pozostał wypłukany kwas szczawiowy.
Jak widać, zawsze można sobie jakoś poradzić, żeby nie odmawiać sobie zjedzenia tego co lubimy, a więc życzę smacznej botwinki i kompotu rabarbarowego.
Kinga Karalus