Szanowna Redakcjo,
Zostałam wezwana na posiedzenie powiatowego zespołu do spraw orzekania o niepełnosprawności. W zawiadomieniu zaznaczono, że jeśli się nie stawię, zespół odstąpi od rozpatrzenia sprawy. Nic w tym nie byłoby dziwnego, gdyby nie fakt, że w tym zawiadomieniu nie podano ani daty, ani godziny, o której mam się stawić. Mieszkam w Grądach niedaleko Dźwierzut i list przyszedł do mnie po tygodniu. Z duszą na ramieniu jechałam do PCPR, bo być może - już za późno. Szczęśliwie okazało się, że nie. Miałam się stawić następnego dnia. Przez to wszystko jednak bardzo się zdenerwowałam, a ponieważ cierpię na silną nerwicę, to właśnie takich stresów powinnam się wystrzegać.
Gdy pani, która zajmuje się tymi sprawami w PCPR, i która podpisała to pismo, zwróciłam uwagę, że przez niedbalstwo przysporzyła mi zmartwień, nawet nie usłyszałam: przepraszam.
To raczej nie jest w porządku jeśli odpowiedzialny urzędnik tak podchodzi do swych obowiązków, w ramach których ma przecież styczność z osobami niepełnosprawnymi.
W moim przypadku nic się ostatecznie nie stało. Ale - jeśli tak pracuje się w PCPR - ile osób zostało bardziej poszkodowanych? Tylu jest w Szczytnie bezrobotnych, może znalazłby się wśród nich ktoś bardziej rzetelny i solidniej podchodzący do pracy?
(Regina Toczek, Grądy)
2003.11.05