Im człowiek starszy, tym bardziej dziecinnieje. Dotychczas wiedziałem o tym z literatury, ale ostatnio dostrzegam ów objaw u siebie.

Coraz częściej myślę o czasach dzieciństwa i rozczulam się, wspominając swoje emocje z lat szczenięcych - że skorzystam tu z określenia Melchiora Wańkowicza. Dzisiaj ogarnął mnie szczególny sentyment do chyba najpopularniejszej, widowiskowej rozrywki lat pięćdziesiątych, dostępnej dla dzieci, czyli cyrku. W roku 1955 ukończyłem 10 lat, zatem nadawałem się na odbiorcę. Cyrk w latach powojennych miał ogromne wzięcie. Powszechnie promowany był przez ówczesną komunistyczną władzę, bowiem ideowo niczym jej nie zagrażał, a przy tym widowiska cyrkowe były niezwykle popularne w ZSRR, zatem stały się czołowym przykładem pożytecznej i godnej rozrywki. Uczciwie należy przyznać, że rosyjska, ówczesna sztuka cyrkowa stała na bardzo wysokim poziomie, a najpopularniejszy radziecki klaun tamtych czasów Oleg Popov figuruje do dzisiaj na liście dziesięciu najsłynniejszych, światowych, cyrkowych rozśmieszaczy. A skoro wspomniałem o owym rankingu gwiazd klaunady, to wspomnę, że na pierwszym miejscu listy umieszczono szwajcarskiego artystę o pseudonimie Grock. Chcę o nim napisać kilka słów, bowiem w roku 1950 nakręcono francuski film fabularno-biograficzny pod tytułem „Ostatni występ Grocka”. W filmie tym, u boku mistrza, wystąpił Louis de Funes. Wkrótce film wszedł na ekrany warszawskich kin i dane mi było go obejrzeć. Nie dość, że sam seans filmowy stanowił dla takiego szczeniaka jak ja atrakcję, to jeszcze mogłem podziwiać ów nieprawdopodobny świat wielkich cyrkowych artystów. Zatem kilka słów o słynnym Grocku. Nazywał się Charles Adrien Wettach. Zaczął występować, jako klaun, w roku 1903, ale wcześniej był świetnym akrobatą, a także znakomitym, wszechstronnym muzykiem. Potrafił wspaniale łączyć te swoje umiejętności z brawurową klaunadą. Jako pierwszego w historii estrady cyrkowca zapraszano go do europejskich sal teatralnych, gdzie wzbogacał swoim talentem wesołe wodewile oraz inne pokazy sceniczne.

Zostawmy na razie wielki świat i wróćmy do Polski.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.