Od poprzedniego weekendu w naszym powiecie trwają ferie zimowe.
Rozmaite instytucje przedstawiły dziatwie swoje propozycje na zagospodarowanie wolnego czasu, z którego wykorzystaniem niejednokrotnie bywa problem. W zdrowym ciele – zdrowy duch – mówi stare powiedzenie. Za sprawy sportu w Szczytnie odpowiada tradycyjnie MOS. Na lodowisku znajdującym się na terenie naszego ośrodka sportu można spędzić każdego dnia kilkadziesiąt minut, jeżdżąc na łyżwach – lub ucząc się tej sztuki. Choć korzystających z lodowiska jest mniej niż podczas pierwszego sezonu, to owo miejsce pozostaje niewątpliwie zimową atrakcją, odporną na wyższe temperatury.
W pierwszy weekend ferii pogoda była wymarzona do zimowych szaleństw, ale na większe grupy dzieciaków rzucających się śnieżkami czy lepiącymi bałwana jakoś nie natrafiliśmy. Tam, gdzie znajdują się bardziej strome górki do zjeżdżania na sankach i podobnych pojazdach, tłoku nie widzieliśmy. Tradycja zjeżdżania dawną ulicą Spacerową (dziś Klenczona) jakiś czas temu zaginęła, innych odpowiednich miejsc w Szczytnie mamy jednak jeszcze kilka. Miejscem niekoniecznie odpowiednim jest zjazd z ul. Konopnickiej w kierunku Jeziora Domowego Małego. Sama górka jest odpowiednio stroma, ale później mamy przecież alejkę z pieszymi i rowerzystami, a parę metrów dalej – taflę akwenu. Choć pokrywa lodowa była znikoma (mróz mieliśmy ostatnio umiarkowany, a w dzień swoje robiło słońce), w miniony weekend widzieliśmy parę osób dorosłych, które zaryzykowały zjazd swoich pociech w stronę jeziora (fot. 1). Wyhamować, owszem, można, ale podobną zabawę w tym miejscu należy uznać za ryzykowną.
Przed laty popularnym miejscem zjazdów była szeroka górka w Kamionku, po której także zjeżdżało się do zamarzniętego jeziora – Domowego Dużego. Od dłuższego już czasu saneczkarski stok jest przecięty ścieżką pieszo-rowerową, co utrudnia zjazdy. Można je jednak wykonywać w trochę innym kierunku – równoległym do akwenu, co uwieczniliśmy na fot. 2 . Radosny krzyk brzdąca słyszeliśmy aż na drugim brzegu.