Zbliża się Dzień Wszystkich Świętych i Zaduszki. Czas pamięci o tych, co już odeszli, których nie ma wśród nas. Jest to okres, kiedy zastanawiamy się nad przemijaniem i przywołujemy ulotne wspomnienia o zmarłych. Tradycja nakazuje odwiedzanie w te dni grobów bliskich nam osób
i wówczas tłumnie stawiamy się na miejskim cmentarzu.
Szczycieńska nekropolia, jako komunalna funkcjonuje od 1968 r., a więc jest to już spory kawałek historii. Jednak stare parafialne księgi nie zostały przekazane miejskiemu administratorowi i dlatego nie jest znana dokładna liczba wszystkich mogił. Przez wiele lat, co dziś trudno sobie wyobrazić, funkcjonował tylko jeden cmentarz z bramami przy ul. Śląskiej i Reja, zwany obecnie starą nekropolią. Włączenie pierwszych terenów leżących przy ul. Mazurskiej nastąpiło w 1982 r. Wówczas cmentarz powiększył się o ok. 7, 5 tys. m2, a z czasem wchłonął jeszcze obszar zwany Mazurska „A” o powierzchni nieco ponad 18 tys. m2.
Przy tych najnowszych terenach zostanie zbudowany duży, utwardzony parking samochodowy, usytuowany wzdłuż ul. Mrongowiusza.
Mimo rozrostu nowej nekropolii panuje na niej spora ciasnota, wskutek czego trudno poruszać się między grobami. Szersze alejki, spinają tylko poszczególne kwatery i jest ich zbyt mało.
Według prognoz nowo pozyskane grunty powinny zapewnić pochówki przez okres kilku najbliższych lat. Te utrzymują się mniej więcej na stałym poziomie.
- W ubiegłym tygodniu zanotowaliśmy aż 12 pogrzebów, ale w poprzedzającym go, tylko 4 - mówi administrator Wiesława Sparzak. Ogólnie można przyjąć, że w ciągu roku dokonuje się ok. 300 pochówków.
KREMACJA Z WARUNKAMI
Sposobem na ciasnotę byłaby być może zmiana obyczajów pogrzebowych. Chodzi tu o kremację i składanie do grobu niewielkich urn z prochami. Na nowej części cmentarza z wejściem od ul. Mazurskiej jest nawet specjalna, przeznaczona do tego celu kwatera.
- Początkowo nie było większego zainteresowania, ale obecnie coraz więcej jest tam składanych urn, choć ogólna ich liczba nie przekracza kilkunastu - zauważa Wiesława Sparzak.
Kościół niechętnie podchodzi do kwestii chowania prochów. Wielu księży uważa, że palenie zwłok jest charakterystyczne dla pogaństwa i nie przystoi katolikom. Argumentują to tym, że ceremonia pogrzebowa dotyczy pożegnania ciała, które ma zmartwychwstać na sąd ostateczny i jako taka nie pasuje do chowania jedynie spopielałych szczątków. Dlatego księża zalecają odbycie uroczystej mszy w kościele nad trumną i dopiero po niej kremację zwłok oraz pochowanie popiołów.
ZNICZE, KWIATY, WIEŃCE
Wzmożony ruch na cmentarzach obywa się właśnie teraz, w dniach poprzedzających Wszystkich Świetych i Zaduszki. Nagrobki i przyległy teren są porządkowane, płyty pucowane na wysoki połysk i ozdabiane kwiatami oraz zniczami. Cóż, zdarzają się wówczas także i drobne kradzieże - ktoś tam zabiera z mogiły donice, ktoś inny znicze.
- Ledwie kupiłam chryzantemy, a one zaraz znikły z mogiły – skarży się pani Anna, porządkująca grób bliskiej osoby. Jedno jest jednak pocieszające. Jak mówi administratorka cmentarza, od dłuższego już czasu nie odnotowano żadnej dewastacji grobów, co dawniej się zdarzało i to parokrotnie. Dodaje, że niestety, i ona sama zetknęła się z kradzieżą kwiatów, które ktoś zabrał z mogiły, którą pielęgnowała.
Nieodłącznym elementem towarzyszącym naszym cmentarzom są kwiaciarki, a właściwie ich wielkie stoiska usytuowane zarówno przy ul. Śląskiej jak i Mazurskiej, oferujące wielkie bogactwo naturalnych i sztucznych kwiatów oraz ogromny wybór zniczy. Można by mieć uwagi co do ich kiczowatego wyglądu, ale ponoć z gustami się nie dyskutuje.
ŚWIĄTYNKA
Na cmentarzu widać najrozmaitsze groby. Jedne są skromne, inne bardziej okazałe z wielkimi płytami nagrobnymi albo całkiem ogromne grobowce rodzinne z wielopoziomowymi pieczarami. Najoryginalniejsza budowla cmentarna powstała jednak całkiem niedawno.
Jest to kapliczka, zwana przez pomysłodawcę świątynką. Poświęcona została pamięci niedawno zmarłej Iwony Jurczenko -Topolskiej.
Zbudowano ją tak, aby można było wejść do środka i zadumać nad kruchością ludzkiego życia, czy w ogóle przemijaniem.
- Jest jeszcze za wcześnie, zbyt mało upłynęło czasu, aby o tym wszystkim mówić - tłumaczy Krzysztof Topolski. Wyjaśnia nam, że pragnął, aby świątynka nie była ponura, a oddawała pogodny charakter jego umiłowanej żony, z którą przeżył ponad 20 lat, wspólnie wychowując swoje i adoptowane dzieci. Ważna też była symbolika barw zielono-czerwono-żółtych, inspirowanych ulubioną kreacją śp. Iwony, sukienką kupioną podczas ich pobytu na Karaibach.
Z postawieniem świątynki było mnóstwo kłopotów natury administracyjnej, o czym pan Krzysztof nie chce już mówić. Dość dodać, że po jakimś czasie burmistrz Danuta Górska w końcu wyraziła zgodę.
W czerwonym wnętrzu, spowitym żółtym światłem wnikającym przez witraż w kształcie krzyża znajduje się wielka fotografia zmarłej i motto na szmaragdowej płycie: Piękna duchem i ciałem, kochała z wzajemnością cały świat i wszystkich ludzi. Oby Stwórca pozwolił się z nią ponownie spotkać. Mąż, rodzina, przyjaciele i dzieci.Projektantem świątynki jest przyjaciel Krzysztofa Topolskiego z czasów studenckich, architekt Andrzej Symonowicz.
Marek J. Plitt