CZEGO WANDAL NIE MOŻE
W parku nad małym jeziorem, teraz gdy kwitną różnokolorowe kwiaty, jest pięknie i przyjemnie spędzać tam czas. Ba, nie wszyscy, jak zaraz się przekonamy, umieją robić to właściwie. Jedna z wysokich przecież latarni parkowych zwróciła naszą uwagę z powodu pogiętego klosza. W pobliżu nie rosną większe drzewa, z których mógłby spaść konar i uszkodzić, tj. wygiąć osłonę żarówki. Musiał tego dokonać jakiś wandal. Jak to zrobił - trudno domniemywać, ale jednak zrobił.
ŁAWECZKI DO LAKIERNI!
W innym miejscu skweru nad małym jeziorem zauważyliśmy zadziwiającą jabłonkę. Zadziwiającą dlatego, że na niektórych gałązkach ma małe czerwone jabłuszka, a na innych większe, zielone. Początkowo sądziliśmy, że może ów okaz przyrody składa się z odrębnych dwóch roślin splątanych ze sobą, ale dokładne oględziny wykazały, że jabłoń wyrasta tylko z jednego pnia! Nieopodal jabłonki i w kilku innych miejscach stoją, jak wiadomo, ławeczki. Park oddano do użytku już jakiś czas temu, bo w 2008 r. Niestety, wskutek upływu czasu z kilku siedzisk zszedł już lakier i należałoby go odświeżyć.
ROZPASANIE W DOBIE KRYZYSU?
W związku z tym parkiem, tuż przed „Dniami i Nocami - Szczytno 2013”, nasi Czytelnicy alarmowali redakcję o włączonych w biały dzień latarniach. - Jak to tak, mamy kryzys, a tu świecą wszystkie lampy! - bulwersował się m. in. pan Tadeusz. Gdy zjawiliśmy się na miejscu, w blasku słońca nie sposób było spostrzec, czy latarnie są włączone, czy też nie. Nadbiegła jednak skądś chmurka i wówczas okazało się, że jednak tak, latarnie były zapalone. Wkrótce wyjaśniło się dlaczego i że nie jest to zbytnia rozrzutność. Oto w ramach ogólnych porządków i przygotowań do święta grodu ekipy elektryków uzupełniały braki w żarówkach. - Tylko zapalając wszystkie latarnie można ustalić, w której nastąpiła awaria - rozjaśnili „Kurkowi” w głowie fachowcy od oświetlenia. Posługiwali się oni specjalistycznym pojazdem, w dodatku na tyle małogabarytowym, że zmieścił się on na parkowej alejce i nie tratował przy tym krzewiącej się roślinności.
ALEJKA PIWOSZY
Gdy w jednym miejscu trwały poważne prace i to pod napięciem, w innym wykonywana była dość swawolna robota. Oto w podwórzowych zakamarkach na ul. Kościuszki powstaje oryginalna ścieżka. Wykładana ona jest niewielkimi elemencikami, które jak się dokładnie popatrzy okazują się ... kapslami po piwie różnych gatunków. Liczyć je należy już nawet nie w setkach, a w tysiącach. Stąd wniosek, że materiał na budowę (żeby pozyskać kapsel trzeba przecież kupić całą butelkę piwa) kosztował dobrych kilka tysięcy złotych. Jest to zapewne najdroższa nawierzchnia ścieżki, jaka kiedykolwiek powstała w Szczytnie.