Psia starość w schronisku jest zawsze bardzo smutna. Seniorom zostaje coraz mniej czasu na to, by ktoś ich zauważył, pokochał i zapewnił dom na ostatnim etapie życia. Zdarzają się jednak cuda, tak jak w przypadku Węgielka, najstarszego psa ze szczycieńskiego schroniska. Po piętnastu latach doczekał się adopcji. Teraz mieszka ze swoją nową panią w Krakowie.

Czekał na dom piętnaście lat
Węgielek, najstarszy pies ze szczycieńskiego schroniska (w środku), już w nowym domu w Krakowie, wraz ze swoją panią Marzeną, jej narzeczonym i ich suczką

SMUTNA STAROŚĆ

Stare psy w schroniskach mają zwykle małe szanse na adopcję. Ci, którzy decydują się na wzięcie czworonoga wybierają przeważnie małe, rozkoszne szczenięta. Nic w tym dziwnego – seniorzy potrzebują dobrej opieki, odpowiedniego żywienia, leczenia, a to wszystko kosztuje. Nie każdy jest przygotowany na to, żeby wziąć do domu starego psa, któremu trzeba poświęcić wiele uwagi i troski. Dlatego psi seniorzy na ogół dożywają swoich dni w schroniskowych boksach, odchodzą niemal niezauważalnie, nie doczekawszy się tego jedynego, wyczekiwanego przez lata domu. Na szczęście zdarzają się wyjątki. Tak stało się niedawno w szczycieńskim schronisku „Cztery łapy”. Los uśmiechnął się do Węgielka, najstarszego spośród mieszkających tu psów. – Węgielek trafił do schroniska w 2004 r., już jako kilkuletni pies. Jako orientacyjną datę jego urodzenia w dokumentach wpisano rok 2000 – opowiada Sylwia Warczak – Gołaś, wolontariuszka pracująca w schronisku od 17 lat. Pies dostał numer 436. Czworonogi, które obecnie tu trafiają mają numery powyżej 7 tysięcy.

LOS UŚMIECHNĄŁ SIĘ DO WĘGIELKA

Sylwia Warczak – Gołaś (na zdjęciu z nieżyjącym już psim seniorem Pikusiem adoptowanym ze schroniska): - Jedni kochają szczenięta, inni – stare psy

Życie Węgielka nie oszczędzało. Dwa razy był adoptowany, ale w żadnym z nowych domów nie zagrzał długo miejsca. Raz trafił do mieszkańca gminy Dźwierzuty. Miał tam jednak tak złe warunki, że pracownice schroniska, po wizycie kontrolnej, zdecydowały się go odebrać. Innym razem został oddany. Mijały lata i wydawało się, że nie ma już szans na znalezienie domu.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.