Przed tygodniem nasz powiat nie był w żadnej strefie, w ubiegły czwartek zanotował awans aż o dwie pozycje, z przeskoczeniem strefy żółtej.

Czerwone SzczytnoPodobnie jak cała Polska jesteśmy w strefie czerwonej. Czy gdyby ktoś pod koniec ubiegłego tygodnia nie otrzymał alertu RCB (fot. 1) , przez parę dni nie korzystał z mediów i z nikim nie rozmawiał, zobaczyłby w sobotę, że coś się zmieniło? O tym, że od paru tygodni ponownie trzeba nosić na zewnątrz maseczki, przypominają nawet nasze niektóre hydranty (fot. 2) , które mogą się kojarzyć z przenoszeniem drogą kropelkową. W minioną sobotę ograniczenia dla klientów pojawiły się np. w większych sklepach, ale jakoś nie natrafiliśmy na ochroniarzy liczących osoby wchodzące. Z półek nie poznikały: papier toaletowy, spirytus, makaron i drożdże, czyli to, co było przez parę dni towarem deficytowym w marcu. Ulice nie wyglądały tak apokaliptycznie jak na początku epidemii. Inna sprawa, że np. w minioną sobotę łatwiej było zobaczyć w centrum Szczytna pojazdy niż gromady pieszych (fot. 3) .

W stolicy powiatu największy ruch panował chyba pod cmentarzem i na samej nekropolii. Praktycznie wszyscy korzystają jednak z mediów i wzięli sobie do serca pojawiające się z różnych stron sugestie, by groby bliskich odwiedzić niekoniecznie na Wszystkich Świętych czy Dzień Zaduszny, tylko w zbliżonym czasie. Ulica Mazurska była zastawiona niemal na całej swej długości (fot. 4) , a handlarze z okolicznych kramików mieli zajęcie i zarobek. Mniej więcej w połowie zapełnione były okoliczne parkingi, nie brakowało też chętnych do postawienia samochodu na ul. Reja (fot. 5) . O tym, by respektować podstawowe zasady, przypominają umieszczone na cmentarnych bramach tabliczki (fot. 6) . Jaka będzie frekwencja na samym początku listopada, okaże się za kilka dni. Wiadomo już, że zostały odwołane procesja i nabożeństwo, czyli to, co na Wszystkich Świętych w znacznym stopniu zwiększyłoby zagęszczenie osób na cmentarzu.

 

 

 

 

 

 

 

 DZIURA PRZEZ DUŻE D

W ubiegłym tygodniu naszą redakcję odwiedził jeden z naszych Czytelników, zgłaszając problem związany z dziurą. Konkretnie – dziurą w jezdni. Oczywiście udaliśmy się we wskazane miejsce, a był to rejon skrzyżowania ulic Osuchowskiego i Krótkiej.  Dziura faktycznie do małych nie należy – ma około metra średnicy (fot. 7). Zostały w niej jeszcze kawałki asfaltu. Jak widzimy, asfalt za tą wyrwą jest intensywnie spękany, co grozi powiększeniem dziury. Gdy próbowaliśmy zmierzyć jej głębokość (ta wyniosła coś koło 10 cm), zagadnęła nas jedna z mieszkanek tej okolicy. Przypomniała, że mniej więcej rok temu prowadzono remont sporego fragmentu ul. Osuchowskiego. Dziura była już wtedy i nasza rozmówczyni, w trosce o jeżdżących tędy kierowców, próbowała przekonać ekipę, by wylała odrobinę asfaltu kawałek poza odcineczek ul. Krótkiej ujęty w planach. Ekipa przekonać się nie dała i dziura jak była, tak jest. Znacznie równiej jest na wyremontowanej ul. Osuchowskiego. Podczas odbioru ulicy trudno było nie dostrzec pobliskiej wyrwy, ale najwyraźniej nie wszystkim ona przeszkadzała. Na Osuchowskiego przebudowywano  także kanalizację, jednak  jak wyjaśniła nam nasza rozmówczyni, z siecią jest coś nie tak. – Co pewien czas jedna studzienka wybija. Jest taki odór, że trudno wytrzymać – słyszymy. Mowa o pierwszej studzience po skręcie z ul. Krótkiej w lewo (fot. 8). Owszem, na wezwanie przybywają odpowiednie służby, lecz problem powraca – choć po niedawnym remoncie tak być nie powinno.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.